20 lis 2012

Nie spodziewaliście się mnie...

Witam w tym oto listopadowym wieczorze po długiej przerwie itp. itd. W każdym razie wróciłem i będę was dręczyć moim blogiem tak długo, aż mi się znudzi. Co się stało we wrześniu, październiku i niedawno stało będzie dzisiaj napisane. Jeżeli już przestaliście czytać ten nudny wstęp to przejdźmy do sedna:


1.  Przeprowadzka
Mamy nową uczennicę w klasie o imieniu Martyna. Przeniosła się z klasy "a" do klasy "b", czyli naszej. Teraz  w klasie są dwie Martyny i dlatego je czasami rozróżniamy mówiąc: Martyna Stara i Martyna Nowa.

2.  Opóźnienie
Jak się okazało Wiktor ma przyjechać, ale dopiero za rok i będzie się z nami uczył w pierwszej klasie gimnazjum.

3.  Miłość Martina
Nasz stary, dobry Martin ma swoją drugą miłość (tak, drugą) o imieniu Karina. Pierwsza miała na imię Andżelika.

4.  Halo, halo... na świetlicy
Był to piękny dzień, a piękny bo nie było rosyjskiego. Na świetlicy wszyscy usiedli na dywanie w strefie dla maluchów i zaczęli rozmawiać, grać na swoich telefonach i w ogóle. Martin wziął swój telefon i próbował dodzwonić się do Kariny, która była na lekcji. Po kilku nieudanych próbach, Martin odłożył telefon. Nie trwało to jednak długo. Dominika i Marysia poszły do sklepiku. W tym momencie Martin wziął telefon i zadzwonił do Dominiki. Odezwała się sekretarka która brzmiała, mniej więcej, tak:
Cześć, to ja Dominika. Nie mogę teraz odebrać. Spróbuję oddzwonić. Weź się nagraj. Pa!
Wszyscy się śmiali. Martin nadal do niej dzwonił, mimo tego, że już ze sklepiku wróciła. Dzwonił chyba z 10-20 razy. Dominika się tak wkurzyła, że powiedziała, że zmieni sekretarkę na: "Cześć, to ja Pulpet (czyli Martin). Próbuję schudnąć"

5.  Halo, halo... na przerwie
Kilka dni później. Szymon dostał od Martina numer telefonu do Kariny (wspomniałem, że ona jest od niego starsza?). I wtedy Szymek zaczął do niej dzwonić. Karina, o dziwo, próbowała oddzwonić, ale Szymek nie odbierał.

To tylko część wszystkiego co się zdarzyło. Resztę napiszę, być może, jutro. Ale nigdy nic nie wiadomo.
Tak czy siak, to koniec posta. Narkoza, Pawelion.

10 sie 2012

Weekend z kuzynami

Cześć. Zanim zacznę pisać posta to chcę powiedzieć, że mam nauczkę na przyszłość: Nigdy więcej nie będę pił oranżady słuchając Calvina Harrisa, ponieważ wtedy jestem hiperaktywny.

Przejdźmy do posta. Dziś, popołudniu wyjeżdżam na weekend do moich kuzynów w Grabówce w woj. łódzkim. Są to:
- Michał; powód czemu z niechęcią tam wracam
- Dominika; dziewczyna, która krzyczy "Babciu, daj mi 'blukę'"
- Kamila; najstarsza wśród nich

Goście "specjalni":
- Ja
- Patryk
- Babcia (której upaćkaliśmy dom)
- Dziadek (któremu upaćkaliśmy dom)
- Ciocia Ela
Nie wiem czy to przeżyję. Wracamy do domu w niedzielę. Na pewno dostanę wścieklizny, czy coś.

U mnie w domu toczy się wojna. Ja, mama i tata vs. komary. Latem zawsze się toczyły wojny w naszych okolicach, najczęściej ze stonkami i komarami.

Tam-ta-ra-ram!!! Mam nowy internet od Plusa i jest lepszy od tamtego starocia. Mówię staroć, bo dostałem go 4 lata temu. Byłem wtedy uzależniony od... Wikipedii. Nie mogę w to uwierzyć. Poza tym łączą mnie z tym netem wspomnienia, które zostaną w pamięci.

To chyba tyle co powinniście wiedzieć. Transmisja zakończona, Paweł.

4 sie 2012

Operacja: Zamek

Cześć. To znowu ja. Mam zamiar rozpocząć operację pod kryptonimem "Zamek". Na czym ona polega: skoro są na YouTube filmiki ze starymi bajkami polskimi, to powinien być też mój ulubiony serial, który oglądałem na niemieckiej telewizji. Nazywa się "Takeshi's Castle". Spróbuję znaleźć wersję po niemiecku i będę mógł sobie oglądać.

Moja wielka gafa: Postawiłem szklankę soku aroniowego na kartce, na której był napisany kod PIN do modemu, dzięki któremu mogę się połączyć z Internetem. Na szczęście udało mi się zapamiętać kod zanim zdołałem wyrzucić tą mokrą kartkę i przepisać na inną kartkę.

Jutro rano, specjalnie z Niemczech, przyjedzie mój tata.

Chciałbym teraz wam przedstawić piosenkę tygodnia:


To chyba wszystko. Życzę złotego wieczoru, Paweł.

Wspomnienia Pawła przed blogiem

Cześć. Nic ciekawego się ostatnio u mnie nie działo. Czemu więc piszę tego posta? Żeby opowiedzieć parę historii z czasów, kiedy nie było mojego bloga oraz "materiały specjalne". Zaczynamy:

1.  O skórce od banana.
To było w marcu tego roku. Patryk, ten od filmiku (żeby nie był mylony z drugim Patrykiem, będę go nazywał "Patrycy"), do mnie przyszedł i zjedliśmy po bananie. Gdy już go zjadłem, wyrzuciłem go za ogrodzenie, na podwórko sąsiada..., który się wyprowadził do Ostrowa Wielkopolskiego. Walnąłem wtedy tekstem: "No co, skórka od banana jest 'biodegradalna'".

2.  "Leklama" książki
Pewien gościu w moim wieku, Kuba, który nie umie wymawiać litery "r" polecił mi książkę. Ta "reklama" brzmiała tak: Przeczytaj książkę pt. "Dzieci Kulkulydzy Gzyms". Było to w bibliotece szkolnej.

3.  Niemiecka telewizja analogowa
To były piękne czasy. Gdy miałem 4 lata, tata mi kupił, w Niemczech, dekoder analogowy. 1 stycznia tego roku, mój ulubiony kanał przestał nadawać sygnał analogowy. Gdy wczoraj chciałem sobie pooglądać telewizję niemiecką, nie było żadnego kanału. Wniosek: postęp może boleć.

4.  Oksymoron roku
To było podczas słynnego nocowania u Patryka. Byliśmy w sklepie, który był 50 m od jego domu. Gdy do wracaliśmy do jego domu, Patryk zaczął mi opowiadać historyjkę. Oto ona: On i Patrycy są na podwórku Patrycego. Nagle przejeżdża przez ulicę samochód podobny do samochodu taty Patrycego. Wtedy on powiedział: "Ej, on jest taki sam, tylko, że inny".

5.  "Wywiad z Dzieckiem Neo"
To było podczas tygodniowego pobytu u babci. Ja i Patryk leżymy w swoich łóżkach. Oba łóżka były w tym samym pokoju. Nagle wpadł mi do głowy dziki pomysł, żeby Patryk udawał 5-letniego, głupiego chłopczyka i bym z nim przeprowadził wywiad. Nagrania pt. "Wywiad z Dzieckiem Neo" i "Wywiad z Dzieckiem Neo 2" zostały nagrane przez telefon. Oto parę zdań, które pamiętam:
[J]a
[P]atryk

[J]: Czy lubisz placki?
[P]: Ale takie krowie, czy z patelki?
------------------------------
[J]: Dam Ci placka.
[P]: Jaki smak?
[J]: Każdy!
[P]: A papierosowy?
[J]: Tak.
[P]: Pomieszane z mango?
[J]: Tak.
[P]: I awokado?
[J]: Nie.

6.  Obietnica
Patryk, który czasami lubi sobie pożartować, nazwał poduszkę "Pani Podusia". Zaczął się między nim a mną dialog:

[P]: Ej! A obiecałeś, że dasz Pani Podusi mango.
[J]: To wyślę ją do zakładu psychiatrycznego gdzie dostanie tyle mango ile chce.
[P]: Ale Pani Podusia nie lubi zakładów psychiatrycznych.
[J]: To do nieba.
[P]: Za zimno.
[J]: Do piekła.
[P]: Za gorąco.

Trwało to przez dobrą godzinę.

To już jest koniec posta. Narkoza, Pawelion.

1 sie 2012

Eeee... Makarena

Cześć. Chyba oszalałem. Cały dzień słucham dzisiaj Macareny. Dlatego dzisiejszy post napiszę tańcząc.

Patryk ma nową, fajną grę. Gramy sobie razem i jest fajnie. Kupujemy broń i ciuchy, sprzedajemy broń i ciuchy, wymieniamy bron i ciuchy i oczywiście walczymy.

Eee... Macarena

Byłem na tygodniowych wakacjach u babci. Były berety gdy babcia się nas pytała: "Chcecie chleba z mangaryną?". Równie śmiesznie było wtedy kiedy babcia kazała pojechać dziadkowi po Frugo do Lewiatana. Mówiła mu: "Kup no im po Fruto".

Eeee... Macarena.

Martwię się o Erę (zmieniła nick na Gamble, ale dostałem przywilej nazywania ją Erą). Dawno nie pisała na swoim blogu. Chyba nie przeżyję.

Eeee... Macarena (czemu ja to śpiewam?)

A oto i historia z życia wzięta: Nie było mnie na forum 8 dni. Wpadam na czata i nikogo tam nie ma, a było online paru userów.

Eee... Margaryna

NOWOŚĆ!!!: Mama kupiła sok żurawinowy, który zafarbował moje zęby na czerwono.

Eee... Mandaryna

To koniec tego posta. Post się skończył i Macarena też. Do zobaczenia i pamiętajcie:... Eee... Macarena (Hhhhaaaahhhh). Narka, Pawelion.

18 lip 2012

Wesele, skandal i cud

Witam was wszystkich :D. Wybieram się w sobotę na wesele do Morąga w województwie warmińsko-mazurskim. A ja mieszkam w wielkopolskim, także to będzie baaaardzo długa podroż. To bardzo "ekskluzywne" wesele. Tylko najbliższa rodzina się tam zjedzie. Zjedzie sie na małe wesele (słowo ekskluzywne było w cudzysłowu). Kto bierze ślub? Mój kuzyn Marcin.


UWAGA!!! Nie idźcie z Konradem na ryby bo... tgut...nr ndi ... ach ten zasięg. Nie no, nie mogę powiedzieć. Powiem tyle, złe to skandal i cała miejscowość o tym trąbiła. Teraz już wszystko cichnie. Powoli Sosna traci na pewno kolegów, przez to wszystko. Jak wrócimy do szkoly, to na pewno będzie krwawa jatka.


Cud się zdarzył!!! Nie, nie wynaleziono lekarstwa na raka (sorki). Wstałem dziś o 9-tej, a zwykle wstaje o 11-tej lub 12-tej. Opłacało sie ustawianie budzika ;).


Ściągnąłem z Chomikuj piosenkę i cały dzień, non-stop ja słucham. Wątpię żeby mi się zbrzydła. Oto i ona:







Miłego słuchania. To tyle na dzień dzisiejszy. Narkoza, Pawelion.

12 lip 2012

Konrad zmienił image

Jak w temacie, Konrad zmienił wizerunek. Na dodatek, z lepszego na gorsze. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem jego fryzurę, to pomyślałem: "What the...?, What the...?". Wyobraźcie sobie chłopaka, dwunastoletniego, z brązowymi włosami i paskiem koloru blond, przechodzącego przez środek głowy. Na zawodach strażackich były dopiero jaja, ale o tym później. Jeżeli nie zmyje tego paska, to go do szkoły nie wpuszczą. Oby to był ten rodzaj farby co się zmywa po 30 myciach, bo inaczej... będą jaja, że portier go do szkoły nie wpuści.

Kolejne wydarzenie ( i było ono dzisiaj):
Siódma rano. Włączam laptopa, odpalam neta i od razu wchodzę na YouTube posłuchać ulubionej piosenki, a tu mi wyskakuje, że jest błąd. Najdziwniejsze w tym jest to, że teledysk się nadal ładował i mogłem słuchać piosenki. Był jednak pewien minus. Nie mogłem zatrzymać tego wszystkiego, więc co kilka minut słychać było śpiew. Już chciałem powiedzieć: "Cicho, bo Cię rodzice usłyszą!". I tak oto obudziłem rodziców :D.

Na końcówkę piosenka do której chciałem powiedzieć "Cicho, bo Cię rodzice usłyszą!"



Do następnego postu, Pawelion.

Paweł - astronom czy psycholog



Witam. Od razu przepraszam, że dawno nie pisałem. Dokończymy teraz to co obiecałem w urodziny. Będzie też trochę materiału dodatkowego:
 - cztery temperamenty
 - zawody strażackie
 - oraz zmiana image
Zaczynamy :). Mówiłem o tym, że będzie coś o astronomii. Jednak nie wiecie jak ona może być fajna. Pokażę wam 3 moje przemyślenia. Wszystkie będą dotyczyły galaktyk, gwiazd, konstelacji i planet.
Uwaga: przemyślenia które podam są tylko żartem

1. Galaktyka w konstelacji Panny


Za kilka miliardów lat nasza galaktyka i galaktyka w konstelacji Panny się zderzą. Kilka miliardów lat później się połączą. I teraz treść do mężczyzn: wyobrażacie sobie jaki wasi potomkowie będą mieli ubaw. Galaktyka pełna planet na których mieszkają piękne panienki. Wyobraźcie sobie panny piękniejsze niż Shakira i Jennifer Lopez razem wzięte :D. A gdyby wynaleźli w ogóle wehikuł czasu , to by mogli nas przewieźć do tej pięknej przyszłości. Treść dla mężczyzn się skończyła. Takie są korzyści tego, że się połączą.

2. Terraformacja


Terraformacja to taki proces, dzięki któremu można zrobić tak, że planeta na której nie ma żadnych form życia, przekształciła się w taką planetę na którym może istnieć życie. Tylko, że jest jeden mały problem: to jest na razie nie możliwe. A jak by było możliwe, to by było ciut dziwnie. Księżyc wyglądający jak Ziemia - dziwne, nie? Wtedy by się wszystko zmieniło, nawet rozmowy. Przykład:
 - Jak ładnie dzisiaj Ziemia świeci.
 - Rzeczywiście. Patrz, tam! To Ziemia!
 - Rzeczywiście. Hej, a widziałeś dziś popołudniu tranzyt Ziemi?
 - Oczywiście.
Dziwaczne!

3. Galaktyka Jajko Sadzone


Tak, istnieje galaktyka o nazwie "Jajko Sadzone". Nie jest to zmyślona galaktyka, o której przeczytałem w książce. Ona istnieje na prawdę. Wyszukajcie w Wikipedii :P. Co do nazwy, jest zarazem dziwna jak i śmieszna. Niedługo może ludzie odkryją planetę i nazwą ją "Jajko na twardo", albo nazwą inaczej któryś gwiazdozbiór i nazwą go "Jajecznica".

Oto koniec moich przemyśleń na temat astronomii. Jednak to nie koniec posta. Omówię jeszcze materiał dodatkowy, a przynajmniej jego kawałek. Chodzi mi o cztery temperamenty. To dość ciekawy temat.

Pewien grecki lekarz, Hipokrates (czy jak mu tam) i rzymski lekarz, Galen, opracowali teorię (nie współpracowali), że w organizmie znajdują się cztery płyny: krew (wiadomo), żółta żółć, czarna żółć i śluz.
Od tego zależała, według nich, osobowość (wspominałem, że żyli w okresie starożytności?).
Były cztery typy osobowości, czyli temperamenty:

Sangwinik
Ta osoba miała w sobie dużą ilość krwi (gr. sanguis - krew). Narząd który, według nich, grał "pierwsze skrzypce" było serce. Jest to osoba towarzyska, otwarta i gadatliwa. Sangwinicy są też wrażliwi i niefrasobliwi. Są to też osoby żywe, beztroskie i przywódcze.

Flegmatyk
Tą osobę cechowała duża ilość śluzu (gr. flegma - śluz). Narząd ważny w ciele flegmatyka to mózg. Jest to typ bierny i ostrożny, a zarazem poważny i pojednawczy. Flegmatyków cechuje wysoka kontrola, solidność i zrównoważenie. Są to także osoby łagodne.


Melancholik
U melancholika było dużo czarnej żółci (gr. melos - czarny, chole - żółć). Tak starożytni określali zakrzepniętą krew pochodzącą ze śledziony, narządu ważnego u typowego melancholika. Melancholik jest osobą spokojną, nietowarzyską, powściągliwą i pesymistyczną. Melancholików cechuje apatia, lęk, sztywność i refleksyjność.


Choleryk
Choleryk był typem z dużą ilością żółci w ciele (gr. chole - żółć, stąd "żółć go zalewa"). Narządem cechującym choleryka jest wątroba. Choleryk to osoba drażliwa, agresyjna, wybuchowa i zmienna. Typowego choleryka cechuje także niepokój i impulsywność. Jak na agresyjną osobę, choleryk jest optymistyczny i aktywny.


To tyle na temat astronomii i psychologii. Koniec posta. Odmeldowuję się, Pablito ;).

Gorączka letniego brzasku

Cześć. Wyspaliście się? Ja nie, a to dlatego, że w ogóle w nocy nie spałem. A to wszystko się zaczęło o godzinie drugiej. Wyłączyłem laptopa. Poszedłem do kuchni czegoś się napić. Zauważyłem, ze drzwi na dwór są otwarte. Na tarasie siedział tata. Pogadaliśmy se. Było ciemno (wiadomo, była noc). Nie mogłem zasnąć. Sprawdzam na zegarku, która godzina. Było wpół do czwartej. Nadal nie mogłem zasnąć, więc się temu poddałem i wstałem. Wypiłem szklankę wody i zjadłem kromkę chleba posmarowanego margaryną. No i... teraz pisze na blogu. To tyle na temat okropnej bezsenności.

W moich snach latam. W moich snach jesteś mój.
Cytata z piosenki Miki Urbaniak - In My Dreams
(Tłumaczenie: Paweł)

Dziś opowiem wam o śnie, który mi się przyśnił dość dawno, jeszcze przed powstaniem mojego dziennika. No to zaczynam:

Wychodziłem ze szkoły. Obok mnie byli Patryk i jego, o rok, starszy brat, Sebastian. Wsiedliśmy do autobusu. Autobus ten miał nas zawieść do domu jednak jechał on przez... Warszawę. Później się okazało, że jedziemy przez Chełmno nad Nerem. I wtedy, autobus zniknął. Byłem tylko ja w piżamie niosący wiadro, w którym była jakaś niebieska maź. Plus był taki, że autobus zniknął na  znanych mi terenach, a minus był taki, że musiałem iść boso po kamieniach. Nie wiedziałem, co zrobić z tymi glutami. Na szczęście byłem obok podwórka Gajdy i... wylałem te gluty na jego podwórko. Nagle znalazłem się przed ruchliwą ulicą. Po drugiej stronie jest mój dom. Zaczynam przez nią przechodzić i wtedy zaczynam lewitować, zamykam oczy, a następnie trafia mnie piorun. Potem zaczynam opadać i idę sobie spokojnie do domu. Wtedy zapadła ciemność i usłyszałem czyiś głos krzyczący: Paweł, wstawaj, czas do szkoły! :D. To koniec snu. Myślę, że teraz macie skrzywione miny, ale co poradzić.

To koniec posta. Narty, Pawelion

3 lip 2012

Człowiek "monotonny" i malowanie liczbami

Witam was ponownie. Jestem trochę śpiący, więc się pospieszę z pisaniem. Kolejna rzecz, którą miałem omówić to monotonia. Jednak nie wiecie o co chodzi. Oto wszystko co się stało:
Dzień wczorajszy, godzina czternasta. Szukam w plecaku rozpiski książek do kupienia na następny rok. Nie znalazłem. Postanowiłem pogrzebać w reszcie książek. Też nie znalazłem. Wtedy mnie olśniło. Poszedłem sprawdzić, czy nie ma tej rozpiski w podręczniku od języka polskiego i ją znalazłem. Kiedy wszedłem do mojego pokoju wszystkie książki były na podłodze, więc je schowałem. I tu jest najważniejsza część. Z powodu przyzwyczajenia do monotonnego wkładania książek do plecak, wyjmowania ich itp., zacząłem myśleć, że pakuję się do szkoły, chociaż są wakacje. To monotonia może zrobić z człowiekiem.
Kolejny temat o którym mowa to malowanie liczbami. Nie chodzi mi o malowanie liczbami w sensie piszesz liczby i wychodzi Ci coś w guście tego co jest pod spodem. Nie, to co innego.

9999999999999999999                        999999999999999999

9999999                                                9999999
9999999                                                9999999
9999999                                                9999999


                                         777777777
                                         777777777
                                         777777777

333
   333333333333333333333333333333333333333333

Chodzi o co innego. To taka zabawa wymagająca myślenia, czyli rozrywka umysłowa (prędzej przegrzejesz mózg, niż się rozerwiesz). Jest se plansza i musisz zamalować jakieś tam kratki, żeby powstał rysunek, ale musisz wiedzieć gdzie to postawić. Ja na jednym "rysunku" tkwiłem godzinę. Także, jak już mówiłem wcześniej, na malowaniu liczbami przegrzejesz mózg, nim się rozerwiesz (nie dotyczy łatwych "rysunków").

Więcej za chwilę lub popołudniu. Pávelyön (już chce mi się tak bardzo spać, że się tablicą znaków bawię).

Urodziny

Witam. Mam dzisiaj urodziny. Nie musicie mi śpiewać "Sto Lat", a ni nie dawać prezentów. Sprawy do objaśnienia dziś to:
 - zeszłoroczne urodziny;
 - monotonia;
 - malowanie liczbami;
 - tajemnice astronomii według Pawła;
 - inne cuda wianki.
Także zacznijmy. Pierwsza będzie sprawa zeszłorocznych urodzin. Jest se kilka dni przed urodzinami. Ja sobie zażyczyłem, żeby na tych urodzinkach była piñata (to taka papierowa kukła, w której są cukierki; celem zabawy jest obijanie kukły kijem, dopóki z niej nie wylecą cukierki). Spróbowałem zrobić własną, ale... wyszło mi bardziej gniazdo niż piñata.
Dzień przed urodzinami. Wpadłem na genialny pomysł. Pomyślałem, żeby włożyć cukierki do... balonów. Tak, zgadza się, do balonów. Pewnie niektórzy się teraz pytają: jak? Proste. Wepchnąłem cukierka przez ten otwór, przez co wleciał do balonu. Potem wystarczy tylko nadmuchać balon, a jak pęknie, to wyskoczy cukierek.
3 lipca 2011 roku, czyli moje urodziny. Czekam, czekam, czekam, i nikt nie przychodzi, a pozapraszałem paru kumpli. Na szczęście cukierki się nie zmarnowały, bo było nadmuchanych tylko 5 takich balonów z cuksami :D. Żeby mi to wynagrodzić, tata zawiózł mnie do McDonald's :). Na szczęście znajduje się zaledwie 4 kilometry od mojego domu :D. I tak się skończyły moje zeszłoroczne urodziny.
Piątek, 29 czerwca 2012 roku, moje imieniny, a zarazem zakończenie roku szkolnego. Koledzy z klasy mi złożyli życzenia. Czy ten dzień był udany? Oczywiście, że tak! Dostałem świadectwo z czerwonym paskiem i nagrodę w postaci książki o genach i DNA! To były najlepsze imieniny w życiu :D.

Więcej za chwilę, Paweł.

27 cze 2012

Wielka Ucieczka

Witam. Dziś przeżyłem podróż życia! Ta podróż to była ucieczka do domu. Opowiem wam to wszystko. Było nas tylko 5 w klasie. Ja i Patryk przyjechaliśmy dla beretów, a reszta, czyli Martin, Norek (czytaj: Dominika) i Maryśka, sam nie wiem czemu. Nie mieliśmy w ogóle lekcji, więc ja i Patryk postanowiliśmy po 2. lekcji pójść z buta do domu. Jednak był jeden problem. Od naszych domów do szkoły jest 7 km. Mimo to poszliśmy. Pierwszą przeszkodą był portier. Patryk mu powiedział, że się nie opłaciło dziś przyjść i że chcemy pójść do domu, a portier zaczął coś paplać o tym czym jest internet. Tak więc poszliśmy. Pierwszym etapem była okropnie długa ulica, która, nie bez powodu, nazywała się Długa. Mówiłem wtedy Patrykowi, że to byłoby śmieszne gdyby ktoś zamiast "r" mówił "ł". Wtedy by mówił, że "chodzi do długiej klasy". Pierwszy przystanek był na przystanku na końcu ulicy Długiej. Na szczęście mieliśmy wodę mineralną. Napiliśmy się trochę, a Patryk "puścił człowiecze wody". Kolejną przeszkodą było skrzyżowanie. Na szczęście znaleźliśmy pasy. Przechodziliśmy obok restauracji zwanej "Romantica" (czytaj: Romantika). Zażartowałem sobie mówiąc: "Patrz, Romantica! Okradamy ją z hot dogów i hamburgerów!". Przypominam, że to był tylko żart. Minęliśmy plac zabaw na którym się bawiły dziewczyny, i to nie tylko z zerówki. Widziałem kiedyś na nim Dominikę z mojej klasy, kuzynkę Patryka, Patrycję (ona chodzi do gimnazjum), oraz pewną Kamilę z okolic mojej wsi. Później było z górki. Minęliśmy pierwszy etap naszej podróży. Następnym przystankiem było drzewo. Nie pobyliśmy pod nim zbyt długo. Napiliśmy się tylko trochę i poszliśmy dalej. Dwie minuty później poczuliśmy nieprzyjemny zapach. Pachy nam się pociły. Potem zaczęły nas boleć barki (przypominam, że nosiliśmy na sobie plecaki). Minęliśmy plebanię i kościół. Patryk krzyknął "Whassup" (czytaj: łazap) przed plebanią. Ja na to: "Co ty zrobiłeś?! Krzyknąłeś 'whassup' przed domem księdza". A on mnie uspakajał, ze ksiądz nie patrzył. Następny przystanek był na starej ławce pod drzewem. Odpoczęliśmy w cieniu, pogadaliśmy i nagle z domu na przeciwko ktoś wyszedł. Gdy poszliśmy, ten ktoś zaczął krzyczeć "Do budy", a Patryk zrozumiał "Nie ma wody". Szliśmy, szliśmy i nagle ktoś jedzie samochodem i się zatrzymał. Był to syn mojego sąsiada, Dawid. Podwiózł nas do domu i tak oto się skończyła moja podróż życia, gdy "wróciłem" ze szkoły o godzinie jedenastej. Wpadł do mnie znowu Patryk i se graliśmy (a co, miał sam siedzieć w domu i się nudzić?).

To tyle na dziś. Narka, Paweł

26 cze 2012

Streszczenie

Cześć. Muszę iść spać, więc się streszczę. Dostałem ten telefon. Nagrałem na niego moją ulubioną piosenkę. Mam zamiar nagrać drugą piosenkę na niego. Na koniec roku jedziemy na basen i będzie tsunami jak wskoczy do basenu Martin. W niedzielę ja i Patryk graliśmy w 7 Wonders II. Piosenka na koniec:




To koniec streszczenia. Dobranoc, Paweł.

24 cze 2012

U dziadka na imieninach

Siema. Wczoraj wpisu nie było, gdyż byłem u dziadka na imieninach. Oto i przygody co mnie tam spotkały:

1. "Krwawy" strzelec
Sąsiad babci ma wiśnie. Niektóre z gałązek wychodzą poza ogrodzenie. Wziąłem więc ja i Patryk po wiśni, ścisnęliśmy trochę, żeby wyleciał sok i Patryk cisnął wiśnią w ścianę domu babci. Do dziś jest tam czerwona plama.

2. Kraina czarów
Ja i Patryk robimy sobie zamek z piasku (dziadek i babcia nie mieszkają nad morzem, tylko mają na podwórku kopiec z piaskiem). Nagle przychodzi wnuk sąsiadki, który także ma na imię Patryk (w dalszej części posta będę go zwać: dzieciak) i powiedział do Patryka (w sensie mojego kuzyna) "Odkryjesz ze mną krainę czarów?".

3. Dzieciak odkrył krainę czarów
Lepiłem sobie z Patrykiem ten zamek. Nagle dzieciak podnosi kamień i mówi "O! To kamień". A ja na to sarkastycznie: "Jej, odkryłeś Amerykę!". Patryk, który jak zawsze wali dobrymi tekstami, powiedział do mnie i do dzieciaka: "E! Odkryłeś krainę czarów!".

4. Biednemu zawsze piach w usta
Jak już się dowiedzieliście, jesteśmy trochę chamscy, zwłaszcza, że ten dzieciak miał 5 lat. Minutę po powiedzeniu: "E! Odkryłeś krainę czarów!", ten dzieciak sypnął mi piaskiem w twarz... i do ust... i do prawego ucha.

5. Hardcore
Widziałem także na własne oczy jak ten dzieciak walną głową w... krowie wymiona. Ja odczuwam zażenowanie i śmiech, po czym mówię "Jaki hardcore!"

No i to tyle. 4 z 5 jest o tym dzieciaku. To tyle na dzień dzisiejszy. Narka, Pawelion.

22 cze 2012

Telefon

:DWitam ponownie, ponownie. Ten post który teraz piszę jest, jak to w tytule napisałem, o telefonie. Czemu? Bo mama przerzuciła się na abonament i dostanę nowiutki telefon. Z tego powodu mam wielki zaciech :happybounce: . Z tego telefonu co teraz korzystam to mogę tylko dzwonić i SMS-ować. A ten nowy co dostanę to Nokia X2. Jak najbardziej mi taki telefon pasuje :D . Mówiłem już, że mam wielki zaciech i że mi taki telefon pasuje.
 No i jestem taki szczęśliwy, że mógłbym wybuchnąć:iconexplodelaplz:.

Z powodu nowego telefonu, jest piosenka o telefonie. Miłego słuchania:



To tyle, Paweł La la la la .

Misja: Ksero

Wita was ponownie wasz kochany szachinszach Paweł. Żartuję i dobrze o tym wiecie. Jem czereśnie i słucham muzyki house. Na dodatek ściągam dokument o złudzeniach optycznych. Czemu? O tym później. Czas na pogrzebanie w tajnych aktach i opowiedzeniu o operacji pod kryptonimem "Ksero". Jest sobie wtorek. Jestem zdrowy. Minęła 6. lekcja. Jest u mnie w szkole na korytarzu gazetka z ważnymi informacjami na temat szkoły. I przy tej gazetce tabun uczniów, zwłaszcza gimnazjalistów (bo ja chodzę do zespołu szkół). Patrzę, a tu lista książek na rok szkolny 2012/2013. I co dalej. W środę chciałem zapisać na kartce, ale się nie opłacało. W czwartek nie było Patryka w szkole, a Konrad skserował dla niego tą listę, więc dał ją mi. Przygotowałem 2 złote, żeby samemu skserować, więc zaoszczędziłem na nieobecności Patryka ^^.

To tyle na temat Operacji: Ksero. Narka, Pawelion :).

A mnie nie było w szkole...

Siema. Jak w tytule, nie było mnie dziś w szkole. Sorka, że w środę i czwartek postów nie było. W środę nie miałem czasu, a w czwartek... no cóż. O tym w dzisiejszym poście.

Środa, gdzieś koło dziewiętnastej
Jestem se ja. Siedzę i gram w Powder Toy'a*. Nagle przed biurko wędruje talerz z frytkami. Pół godziny później - ból gardła.

Czwartek
Jestem se ja. Wstaję. Gardło boli bardziej. Jem połowę kanapki i biorę Neo-Angin. W szkole już się czuję okropnie. Jest Matma. Zgłaszam, że źle się czuję i... lecą wymiociny. Nie zdążyłem dobiec do zlewu, a już zwymiotowałem na lewego trampka. Przyszła pielęgniarka i się okazało, że mam spuchniętego migdała. Odbiera mnie ciocia Ela (mama Patryka) i jadę do lekarza. Lekarz powiedział, że jeśli jeszcze raz mi spuchnie, to jadę na wycinanie. Czekał mnie cały dzień leżenia w łóżku.

Dzień dzisiejszy
Wstałem o wpół do ósmej, a zwykle wstaję o ósmej. Czuję się jak nowo narodzony. Nie ma to jak 9 i pół godziny snu.

To tyle na temat czemu mnie dziś nie było w szkole :D. Narka, Paweł
______________________________________________________
* Dlatego nie miałem czasu :P

19 cze 2012

Szachinszach Paweł, zachowanie i lody

Siema. Jestem dzisiaj ciut zły. Powód jest też dzisiejszym postem, także zaczynajmy. Było dzisiaj GDDW. Czasem żartobliwie zamiast "gie-de-de-wu" mówię "że-de-de-we". Do rzeczy. Mieliśmy sobie nawzajem wystawiać oceny z zachowania. Zawsze dostawałem wzorowy, czyli 6. Jednak coś tu mnie zszokowało i ostro, ale to bardzo ostro wkurzyło. Inni jak zawsze mi dawali bardzo dobry i wzorowy, ale Mano... No cóż, wystawił mi... 2. Jedno, wielkie, 'tłuste' dwa. OK. Niech se tak będzie. Może i go trochę wkurzałem. Przynajmniej trzy mógł mi dać, ale nie. Ma ten (nie powiem kto) przechlapane. Mano, czekaj na dzień jutrzejszy! P.S. Samemu sobie postawił czwórkę. Ktoś co się 52 tysięcy razy dziennie obraża nie zasługuje na 4.

Kolejne rzeczy o dziś były: lody. Poszliśmy na świetlicy do sklepu na lody. Kupiłem se Big Milka i... i... i... i... nie wygrałem. A szkoda.

Kolejna fajna rzecz: zrobiłem se z ręcznika turban. Przez godzinę udawałem szachinszacha, czyli perskiego króla. Gdybym był prawdziwym szachinszachem (wiem, że wam się to trochę kojarzy z szachami) to by cała Persja imprezowała. Jak to było w jednej piosence:
Monday - party. Tuesday - party. Wednesday - party. OK. Thursday - party. Friday - party. Weekend, weekend,weekend - party.
Ach, marzenia! Kto za nimi nadąży.

Jako szachinszach Paweł, żegnam się z moim ludem. Do zobaczenia :P.

18 cze 2012

Dwa sprawdziany, powtórka z rozrywki i przejęzyczenie

Hejka. Dziś będzie o dwóch sprawdzianach, o tym jak odsmażane może być dobre i o dwóch przejęzyczeniach. Zacznijmy od tego pierwszego. Był se sprawdzian z historii z ostatniego działu. Było o ostatnich Piastach, o unii w Krewie, wojnie trzynastoletniej itd. Byłem przy czwartym zadaniu i wtedy... dzwonek. Jeśli dostanę 4, to to będzie cud. Potem 10-minutowa przerwa i znowu sprawdzian, tylko, że z matmy. Przez pół lekcji siedziałem i wyobrażałem sobie, że po całej sali wala się kasa. Kolejna rzecz: danie odsmażane może być dobre. O co mi chodzi? Na początku piekła (czyli rosyjskiego), ja, Szymek i Gajda krzyczeliśmy do Manośka "Śrubka!". A on (jak to robi 53 tys. razy dziennie) się obraził. Co do przejęzyczenia, to byłem na świetlicy. Pani zdecydowała, żebyśmy poszli na dwór, a tam było gorąco. Z powodu upału rozbolała mnie głowa i przez przypadek, zamiast "Boli mnie głowa", powiedziałem "Boli mnie słońce". Była jeszcze druga powtórka z rozrywki. Pewnie niektórzy pamiętają post w którym napisałem, że przez półtora godziny leżałem w samych bokserkach. Dziś było podobnie; leżałem przez godzinę w bokserkach i podkoszulce. Wniosek: Nikt nie lubi sprawdzianów, odsmażane może być dobre, a upał sprzyja pomyłkom.


To tyle na dzień dzisiejszy. Narkoza, Paweł.

17 cze 2012

Ślub z pradziadkiem i powrót starego kumpla

Ups, zapomniałem wam napisać o paru rzeczach.
Oto rzecz pierwsza:

Był poniedziałek. Patryk miał być spytany z historii. Niestety, moje "korepetycje" nie odniosły skutku. Fragment jego wypowiedzi:
"Jadwiga poślubiła Łokietka".
Każdy popadł w śmiech. Nawet ja. Pani od historii powiedziała takie coś:
"O! Nie wiedziałam, że Jadwiga poślubiła swojego dziadka".
Oczywiście to było sarkastycznie.
Plusy:
  - Był ubaw
Minusy:
  - Moje "korepetycje" poszły na marne
Jutro sprawdzian z historii. Jeżeli go zda przynajmniej na dwójkę, to zda, a jak nie, to... no cóż.

Kolejna ciekawa rzecz:

W piątek idąc do sklepu z Patrykiem, zaczęliśmy rozmowę. W jednej chwili Patryk powiedział coś w stylu:
" Fajnie, że Witek będzie w szóstej klasie".
Dla tych co nie rozumieją, albo nie czytali wcześniej bloga: Witek to był nasz kolega z klasy. On i jego rodzice przeprowadzili się do Koła, więc w piątej klasie nie był z nami razem. Ostatnim razem widziałem go we wrześniu u lekarza. Teraz Witek wraca i będzie chodził do szóstej klasy w naszej szkole.
Plusy:
  - Będzie można się pośmiać, gdyż słynie on ze swoich wygłupów
  - Będzie przez jego wygłupy więcej wpisów na blogu
  - Będzie w szkole ciekawiej
Obawy:
  - Być może nie będzie chodził do tej samej grupy co ja
Tak czy siak, będzie fajnie.


To tyle na dzień dzisiejszy (chyba). Paweł :D .

Bonus

Zaskoczyłem was :D. Mały dodatek do poprzedniego posta.

Geografia na wesoło: Kijów - stolica patyków
Śmieszne nazwy miast: Tłuszcz
                                   Martin
Cytat z piosenki: Potrzebuję dżina z lampy, który zmieni grosza w stówę
                          Z piosenki Natalii Kills - Free (tłumaczenie: Paweł)
Moje myśli: Moje włosy są takie miękkie
Moje skromna uwaga: Zmieniłem tło bloga. Teraz przedstawia ono Pagodę Szwe Dagon.
Rysuneczek z painta:

Uploaded Picture

Kościół Hagia Sofia w Stambule


Cytat tygodnia: Śrubokręt
                       (autor: Konrad)

To tyle w bonusie. Narka, tym razem na serio (a może i nie), Paweł B-).

Dłuższa chwila

Oto i to co obiecałem. Pierwsza ciekawa rzecz: Na wuefie w środę Konrad powiedział słowo "śrubka", a Mano (ten nudziarz) się z tego śmiał. Wtedy Patryk powiedział: Co za [cenzura] ! Manosiu odpowiedział: Sam jesteś [cenzura].
Kolejna rzecz warta poruszenia: hipnoza. W piątek próbowałem zahipnotyzować Patryka i Konrada (jakby co to się pogodziliśmy z Kondziem). No i się ciągnie dialog ([J]a, [P]atryk, [K]onrad):
[J]: Lubicie placki!
[P] i [K]: Lubimy placki!
[J]: A jakie?
[P] i [K]: Truskawkowe!
Oczywiście to było na niby.
Rzecz warta poruszenia numer 3: pewna nauczycielka angielskiego. Mamy z nią takie kółko. Pisze ona na tablicy i... piersiami zmazuje to co jest napisane :D. Patryk mi powiedział, że przypadkowo ją walnął w te piersi. Było to tak: Nauczycielka pochyliła nad nim głowę. Konrad był za nauczycielką i to widział. Uśmiechnął się. No i Patryk się wkurzył na niego i chciał go walnąć i przez przypadek walnął ją w piersi :D.
Rzecz warta poruszenia numero 4: nocowanie u Patryka. Było tak: Mama była wypita, więc przenocowałem u Patryka. Czemu niby u niego? Otóż: to mój kuzyn i mieszka ok. 350 metrów ode mnie. No i było to nocowanie. Oglądaliśmy mecz Szwecja - Anglia i inne takie tam ;). Następnego dnia były same nudy.
Rzecz warta poruszenia z numerkiem 5: Martin z mojej klasy. Był sobie Martin i bla bla bla. Oglądaliśmy wczoraj i przedwczoraj z Patrykiem chwilę w telewizji rodzinę Martina co się leją (czytaj: zapasy sumo). Gdy włączaliśmy zawsze padał tekst: O! Martin!
No i to tyle na dziś. To chyba drugi najdłuższy post jaki napisałem. Oby było tak częściej. Narka, Paweł :).

Zajefajność do potęgi tygodnia

Siema. Dzisiaj czeka was kilka postów o tym co ciekawego się zdarzyło w tym tygodniu, a wydarzyło się dużo ciekawego. Zacznijmy od tej piosenki po rosyjsku co wam obiecałem. Każdy pewnie ją słyszał. Czy to w radiu, czy na Vivie, czy też gdzie indziej. Oto i... :




Więcej już za chwilę.

11 cze 2012

Ruski Jazyk i Konrad Jabłkobójca

Ja witaju was wszystkich w tjen pjenkny wjećer. Nie no, żartuję :). Cześć. Pewnie się dziwicie "Czemu on pisze po rusku/rosyjsku". Bo dziś miałem rosyjski, proste. Oto co było: były se nudy. Mieliśmy podpisać co jest na obrazku przedstawione. Martin napisał pod świstakami "кокошка (czytaj: kokoszka)". Były z tego jaja na maksa. Potem Konrad próbował rzucić do kosza papierek. Nie udało mu się.
Dzisiaj do mnie wpadł Konrad i narobił mi kupę bałaganu i... kłopotów. Koperek co mama zasiała - wydeptany, niedojrzałe jabłka - zjedzone, gałęzie jabłonki - pourywane. To już oficjalne, że Konrad to [Cenzura]. Nie wpuszczę już tego [Cenzura] do domu. Wyzyskiwacz i tyle.
To tyle na dziś. W następnym poście pioseneczka po rusku, bo dziś nie zdążę. Narka, Paweł.

7 cze 2012

A niech mnie tranzyt kopnie

Siemanko. Po dłuższej przerwie pora ożywić mojego bloga :D. Jak pewno wiecie, wczoraj było zjawisko przejścia Wenus na tle tarczy słonecznej, krócej mówiąc, tranzyt Wenus. Niestety go przegapiłem. Jeśli chodzi o przegapianie rzadkich zjawisk astronomicznych, to jestem mistrzem. Zaćmienie słońca rok temu - przegapiłem, zaćmienie księżyca w zeszłym roku - przegapiłem, kolejne zaćmienie księżyca w zeszłym roku - przegapiłem bo zapomniałem kiedy będzie :D. Teraz mogę się pochwalić, że przegapiłem tranzyt Wenus, a kolejny, który będzie można widać w Europie, będzie 11 czerwca... 2247 O_O. 247 lat to ja nie dożyję. Na szczęście mam towarzysza w niedoli. Konrad, o którym często tutaj piszę, też przegapił tranzyt. Obudził się o 5 i dopiero później się dowiedział, że można go było zaobserwować. Ja go przegapiłem, chodź wiedziałem, że będzie, ale nie wiedziałem o której godzinie. No cóż, w 2016 tranzyt Merkurego i zaćmienie słońca. Miejmy nadzieję, że tym razem nie przegapię :).
Pozostawmy temat rzadkich zjawisk astronomicznych i przejdźmy do innych rzeczy. Dzisiaj Patryk miał się nauczyć czegoś na historię, bo nauczycielka będzie go pytać. No i się nauczył, ale kazałem mu trochę jeszcze powtarzać, żeby do poniedziałku nie zapomniał.
Kolejny temat warty poruszenia: domowe lody. Dzisiaj mama zrobiła domowe lody. Są w 6 kubeczkach, a właściwie 5, bo jednego już zjadłem :). Są o smaku truskawkowo-czekoladowym.
Wniosek: tranzyt Wenus nie lubi, ani mnie, ani Konrada; Patryk ja chce, to potrafi; lody domowe są smaczne.
Na koniec mała piosenka o wolności 8-).




Narka, Paweł.
P.S. Jeśli wideo nie działa, to kliknijcie w "Obejrzyj w YouTube".

26 maj 2012

Reaktywacja

Siemano. Wczoraj w nocy wróciłem z wycieczki. W niedzielę się przygotowywałem, więc posta nie było. Dzisiaj jest Dzień Matki, więc życzę zdrowia wszystkim matkom w Polsce.
W Polsce Dzień Matki, a u mnie dzień pełen nowości. Drzwi do łazienki - przemalowane, huśtawka - przesunięta, kwiatek co był w salonie - w moim pokoju. Były też zmiany na forum. Moja serdeczna koleżanka (nie, to nie ty Era), która jeszcze pięć dni temu była "szarakiem", jest teraz moderatorem. Zarejestrował się też we wtorek nowy gościu, który od razu dostał rangę redaktor i napisał 13 tematów i wznowił jeden temat. Dla mnie, to jakiś cud. Pewnie dla innych też.
Dziś był też dzień pełen ściągania. Ściągnąłem moją ulubioną piosenkę na laptopa i w tej chwili ściągam TeamSpeak. Na razie jest 1,6 MB z... 28,2. Życzcie powodzenia.

Na taki koniec, pioseneczka:



I pamiętajcie... będziecie żyli, będziecie kochali, będziecie tańczyli jeszcze raz. To tyle, Paweł.

19 maj 2012

Multipost, chrupki i Kartagina

A oto i powrót po ośmiodniowej przerwie. Podzielę ten post na 16 mniejszych postów. To jest post nr. 1

--------------------------------------------------------------------------

Post nr. 2

Robię prezentację na informatykę o historii Polski. Dopiero doszedłem do Krzywoustego, a jak będzie informatyka to ja będę w drodze do Olsztyna.

---------------------------------------------------------------------------

Post nr. 3

Jadłem... czekajcie... 3 godziny temu prażynki solone. Po jakiś 30 prażynkach zacząłem wyglądać jak nieprzytomny jakiś.

----------------------------------------------------------------------------

Post nr. 4

Na tym laptopie na którym piszę teraz bloga, robię prezentację o starożytności. Co najgorsze, wczoraj jak próbowałem zrobić slajd, to mi się laptop wyłączał . Slajd miał być o, na pewno wam nie znanej, Kartaginie.

--------------------------------------------------------------------------

Post nr. 5

Dzisiejsza kolacja połączyła w sobie dwie kultury. Chiny (tara tara tam tam tam tam tam) i Meksyk (tara tara ta tara ta taram). Była to mianowicie... werbel... TORTILLA ORIENTALNA Z KURCZAKIEM, KUKURYDZĄ I SOSEM TYSIĄCA WYSP :D :D :D :D. Była dobra, chodź jak ją zjadłem, to czułem się tak trochę źle.

------------------------------------------------------------------------

Post nr. 6

Pytanie: Po kiego grzyba gra radio, jak nikt je nie słucha ? Odpowiedź: nie wiadomo.

---------------------------------------------------------------------------

Post nr. 7

Nie chce mi się ciągnąć tak dalej więc będę pisał cokolwiek.

------------------------------------------------------------------------------

Post nr. 8

Cytat: Większa mądrość znajduje się w przyrodzie niż w książkach.
Autor: św. Bernard z Clairvaux

--------------------------------------------------------------------------

Post nr. 9

Jadę na Mazury za... 2 dni.

-----------------------------------------------------------------------------

Post nr. 10

Powoli się kończy.

--------------------------------------------------------------------------

Post nr. 11

Jeszcze chwila i...

---------------------------------------------------------------------------

Post nr. 12

*Spogląda na zegar*.

-------------------------------------------------------------------------------

Post nr. 13

Placki.

-----------------------------------------------------------------------------------

Post nr. 14

Raz.

-----------------------------------------------------------------------------------

Post nr. 15

Dwa.

--------------------------------------------------------------------------------

Post nr. 16

Trzy. Narka, Paweł.

11 maj 2012

O zraszaczach i lustrach

Siema ściema w nocy. Dzisiaj był wielki upał, że aż zdjąłem spodnie jak wróciłem ze szkoły i półtora godziny chodziłem w samych bokserkach. A oto i dzisiejsze wiadomości: Po piątej godzinie lekcyjnej, się pochyliłem nad zraszaczem by mi zmoczył głowę. Co jeszcze: wszedłem do łazienki i zobaczyłem moje rysunki sprzed tygodnia. Wniosek: zraszacze - największy cud podczas upału, a rysunki namalowane na lustrze mogą przetrwać długo, długo, długo.

To tyle na dzisiejszy dzień, a rozwiązanie to: "kobra". Narkoza, Pablito :D.

10 maj 2012

Filmiki i koko koko

Siema. Muszę się spieszyć, więc streszczę to co dziś było. Przyszli do mnie Patryk, Konrad i Gajdzioch. Patryk musiał lecieć, a reszta została. Nakręciliśmy kolejną część jak Konrad świruje. Jeszcze jej nie zmontowałem, ale to zrobię. Będzie miała tytuł: "Konrad Świruje 3 - Zemsta Sosny". To tyle na dziś, oprócz tego, że Martin na przerwach bez przerwy słuchał Koko Euro Spoko.. Przerwa bez przerwy - jakiś paradoks, czy coś. Nie jestem, aż tak dobry z polskiego.

A teraz zagadka: znajdźcie anagram do słowa "korba" (dla nie wtajemniczonych, anagram to słowo, które powstało z przestawienia liter innego słowa (nie, nie wykorzystuję was do zadania domowego z polskiego) ).

To tyle. Narka, Pawelion :).

9 maj 2012

Post nadrabiający zaległość nr. 6

To tyle na dziś. Nie chce mi się więcej pisać. Więcej w kolejnym poście, w sensie jutrzejszym. Narka koparka, Paweł :).

Post nadrabiający zaległości nr. 5

Dzisiaj na przerwie przed WF-em. Konrad leżał na podłodze. Szymon i ja próbowaliśmy go "zreanimować". Cisnęliśmy mu rękami w klatkę piersiową. Szymek i ja powiedzieliśmy: "Jeden zettawolt*", ucisnęliśmy mu klatę i udawaliśmy, że poraziliśmy go prądem. Wniosek: Konrad wstaje po jednym zettawolcie. Więcej w bla bla bla.
____________________________________________________________________
* Zettawolt - tryliard woltów

Post nadrabiający zaległości nr. 4

Dzisiejszy WF. Konrad krzyczy: "Koko Koko", a Norek (czyli Dominika) krzyczy podskakując: "Euro Spoko". Już chciałem krzyknąć: "Piłka leci hen wysoko", ale się powstrzymałem. Więcej w kolejnym poście itp. itd. :D.

Post nadrabiający zaległości nr. 3

Dni są coraz cieplejsze, natura coraz bardziej rozkwita i co ważniejsze, nadchodzi lato. Z tej okazji przedstawiam wam piosenkę, która na pewno was rozgrzeje do lata:

P.S. Miłej podróży do Rio de Janeiro :).




Więcej w kolejnym poście.

Post nadrabiający zaległości nr. 2

Dzisiaj, a dokładniej przed chwilą, taka koleżanka z forum Odskok (ups, reklama), napisała na czacie, że to przełom, bo pierwszy raz coś naprawiła zamiast zepsuła :D. Więcej w kolejnym poście (no sory, nadrabiam zaległości).

Post nadrabiający zaległości nr. 1

Cześć ponownie. Słucham teraz RMF FM. Co teraz słucham, zostanie tajemnicą. Do rzeczy, dzisiaj piekło, czyli język rosyjski, było mniej piekielne niż wcześniej. Pewnie reszta klasy też się ze mną zgodziła. Więcej w kolejnym poście :D.

Więcej w kolejnym poście

Cześć. Jestem wam teraz winien 8 postów i jeszcze przez 5 dni mnie nie będzie bo jadę na Mazury. To znaczy, że napiszę dziś jeszcze 13 postów, albo mniej. Więcej w kolejnym poście za kilka minut :D .

4 maj 2012

Słodkie sny i...


Siema ściema. Kilka minut wcześniej usłyszałem w radiu moją ulubioną piosenkę: Beyoncé - Sweet Dreams. Piosenka jest po angielsku i dość szybka, więc nie mogłem części z niej rozumieć. Na szczęście udało mi się zrozumieć część refrenu: Możesz być słodkim snem lub pięknym koszmarem. Ja wolałbym być... pięknym koszmarem. Lubię czasem śnić koszmary, gdyż lubię się bać. Ale wiadomo, wszystko z umiarem. Zwykle moje koszmary są dziwne, przykład: śniło mi się, że wylewam wiadro niebieskich glutów na podwórko Gajdy.
Jak już mówiłem wcześniej, są urodziny naszego forum (chyba, że wam nie mówiłem, bo mam czasem sklerozę) i wiele użytkowników których wcześniej nie znałem, wrócili. Oto magia urodzin :D.
O, i na koniec, kolejny fragment z "Przygód Gerwazego":

Rozdział I
Mecz
[część 1]

 - Gerwek (takie mam przezwisko), chyba pamiętasz, że dziś ten ważny mecz z tymi z Chojnic - powiedział Heniek
 - Już idę ! - krzyknąłem
Wstałem i się przebrałem. Wyszedłem z domu, wsiadłem na rower i pojechałem na boisko. Nasza drużyna miała ważny mecz w siatkówkę. Gdy dotarliśmy na miejsce, czekali już na nas przeciwnicy, ale też kumple z drużyny. Naszym kapitanem był mój o rok starszy brat, Sebastian, który przez swoje blond włosy zyskał pseudonim Siwek.
 - Dobra Gerwek - mówił Siwek - Pamiętaj, że to być może najważniejszy mecz w historii naszej drużyny
Przez chwilę czułem stres, lecz wiedząc, że jestem bardzo dobry w siatkówce, od razu mi przeszło.
Kilka minut przed meczem, podszedł do mnie kapitan przeciwnej drużyny, Wirgiliusz.
 - No proszę - mówił do mnie - Kogo ja tu widzę. Mogłeś się w ogóle nie pojawiać, Parafiniuk, i tak was pokonamy
 - Nie chwal dnia przed zachodem słońca - odpowiedziałem mu
 - Mówi to ktoś o imieniu Gerwazy - odparł
 - Mówi to ktoś o imieniu Wirgiliusz - odparłem
 - Mówi to ktoś o nazwisku Parafiniuk
 - Mówi to ktoś którego brat ma na imię Protazy i przezywają go od protezy. Zatkało włoskie kakao ?
Wirgiliusz się już nie odzywał i odszedł.

To tyle na dzień dzisiejszy. Nara kopara, Paweł :) .

2 maj 2012

Przygody Gerwazego

Siema. Wczoraj była burza, więc nie pisałem. To teraz szczęściarze będziecie mieli 4 posty jednego dnia :D. Jakbym był jednym z was, to bym oszalał ze szczęścia :] . Do rzeczy. Wczoraj były urodziny forum Odskok do którego uczęszczam.
Jak widzicie, tytuł tego posta to: "Przygody Gerwazego". To tytuł mojego nowego opowiadania. Będę co kilka postów wam podawał rozdziały tego opowiadania i cieście się, że nie wybrałem imienia Protazy, bo byście czytali: "Przygody Protezy" :D . A oto i początek naszego opowiadania:

Wstęp

Cześć, jestem Gerwazy Parafiniuk i mam 12 lat. Mieszkam w Antoniewie, wsi niedaleko miasta Morąg. To są moje dzieje od początku 6 klasy, aż do jej końca. Będą w nich występować też oczywiście moi kumple i bla bla bla i tak dalej. Zaczynając, to wszystko się zaczęło ostatniego dnia wakacji. Wstałem o ósmej rano i chciało mi się pić. Napiłem się wody z czajnika. Byłem jeszcze śpiący więc się położyłem. Już miałem zasnąć, gdy nagle przyszedł do mnie mój kolega Heniek.

Więcej w kolejnym poście. To tyle na dziś. Narka fujarka, Paweł :).

30 kwi 2012

Kura, kosz i krew

Siema. Sorka, że w sobotę i niedzielę nie napisałem nic na blogu. Byłem bardzo zabiegany. Spodziewajcie się więc niedługo trzech postów jednego dnia. Do rzeczy. Otóż, dzisiaj był apel z okazji święta Konstytucji 3 Maja. Taki mały z 3 klasy udawał kurę, na dodatek podczas hymnu. Ten kraj schodzi na kury. Potem Konrad chciał się napić tego mojego czerwonego soku, a ja go nie miałem. I jeszcze znalazłem w koszu Góralki w sensie ciastka. Kto by wyrzucał takiego czegoś.

27 kwi 2012

Góralki, trójwymiar i czipsy

Siema. Sorka, że tak późno z blogiem, ale nie chciało mi się tak po południu :P.Z resztą nieważne. Ważne jest to co dzisiaj było. Wypadła nam dzisiaj przyroda, więc mieliśmy świetlicę. Przez całą przerwę Konrad z nudów krzyczał: "Góralki". Za nim poszli w ślad Gajda i Patryk, a Szymek po tym jak Konrad mówił "Góralki", krzyczał "są najlepsze". Co jeszcze było... a no tak, graliśmy na telefonie takiej Andżeliki z klasy VI B w taką fajną grę. Na dodatek była ona w 3D. I jeszcze były dziś urodziny mojej koleżanki. Co dziwne, zjadła ona dziś 11 paczek chipsów. Ale w końcu to jej urodziny. Powiedziała mi, że na wycieczkę na którą jedzie zabierze 40 paczek czipsów. Już jej wierzę :D. To tyle, odmeldowuję się, narka ;).

26 kwi 2012

Golf, kanały i mieczyki

Siemka. Była dziś u mnie piękna pogoda, więc postanowiłem zagrać w golfa (chociaż mam bardzo małe podwórko), a bardzo rzadko w niego gram. Potem wziąłem się za podlewanie i co najlepsze, nie ochlapałem podwórka :]. Potem zbudowałem kanał nawadniający szczypior, ale jak nalałem trochę wody to już się rozwalił. No i jak skończyłem, zostałem zmuszony do zasadzenia mieczyków. Co jeszcze... aha, i przyczyniłem się do śmierci 9 tulipanów, bo wsypałem do wody cukru. I jeszcze coś: przez 3 godziny próbowałem się zalogować na Wirtualną Polskę >:-(. Wniosek: nie warto oddawać mi pod opiekę tulipanów. Drugi wniosek: nie buduj kanałów nawadniających, wiedząc, że i tak się rozwalą. Trzeci wniosek: ładna pogoda sprzyja golfowi. To tyle na dziś (wiem, nic za bardzo ciekawego). Narka Paweł :).

25 kwi 2012

Chemiczna historia i problem na polskim

Siema. Dzisiaj kolejne opowiadanie z serii "Co dziś było ciekawego?". Pierwsza ciekawa rzecz: jak wiecie piszą teraz testy gimnazjalne, więc... w sali od języka polskiego... nie było stolików. Musieliśmy brać dwa krzesła. Jedno, żeby na nim usiąść i drugie, żeby na nim położyć podręcznik, piórnik i zeszyt. Konrad (co tak dużo się zdarza historyjek z Konradem) chciał usiąść obok mnie. Co z tego wynikło? Wszyscy chłopacy z naszej klasy, oprócz Manosia, się zebrała wokół mnie. Druga ciekawa rzecz: mieliśmy dzisiaj na przyrodzie o metalach i niemetalach. Nauczyciel pokazał nam jak wygląda siarka. Każdy trzymał w ręku szalkę Petriego z siarką. Musiałem tą szalkę (razem z siarką) odnieść do szafy, bo tam pan trzyma substancje chemiczne. I pewnie się pytacie: czemu nie ma ciekawych historii o Manosiu? Bo to nudziarz, a także gaduła. Gada co popadnie, do kogo popadnie. Raz opowiadał kawał dziewczynce, której w ogóle nie znał. Nikt nie chce go słuchać i lepiej nie będę was zanudzał tym nudziarzem. Uuuu, ironia czy coś. A co do filmiku, Sosna (czyli Konrad) nie pozwolił mi go opublikować. To musicie się zadowolić faktem, że w ogóle się wygłupiał. Narka, Paweł :).

24 kwi 2012

Zmiana planów

Cześć. Dzisiaj pisali egzaminy gimnazjalne, więc trochę się pozmieniało z dojazdem. Musieliśmy wejść do innego autobusu. Co gorsza, do domu jechałem godzinę. Ale miało to też plusy. Pod koniec ja, Patryk (ten co miał kanapkę), Gajda i Martin jechaliśmy sami i usiedliśmy na tylnych siedzeniach. Wspominaliśmy zawody strażackie, o tym jak pierwszy raz byłem w domu Gajdy i zobaczyliśmy po drodze coś ciekawego. Poboczem ulicy szedł pijany mężczyzna. Jak był już za nami, Patryk wyjrzał za okno i zobaczył jego pośladki. Pierwszy z naszej czwórki wysiadł Martin. Pierwszy raz zobaczyłem jego dom. Jak wysiadł, Patryk pokazał mu środkowego palca. Kolejnym przystankiem był dom Gajdziocha. Patryk powiedział mu, że pokaże jemu środkowego palca, ale zamiast tego pomachał. Potem wysiadłem ja, a 300 metrów dalej, Patryk. I dowiedziałem się jednej nowej rzeczy: Gajda ma dwukolorowe tęczówki. W środku jest taka brązowa, a po brzegach zielona. Wniosek: Testy gimnazjalne to piekło dla gimnazjalistów, a dla tych z podstawówki; raj.

O mało bym zapomniał, oto hasło tygodnia: nie obgryzaj paznokci, zostaw trochę na później.

I na koniec jeszcze piosenka. Tylko uwaga; to nie piosenka dla ludzi o słabych nerwach:




To tyle na dziś. Koniec transmisji, Paweł ;)

23 kwi 2012

Poniedziałek, czyli zajefajność do kwadratu


Siema. Pewnie każdy z was nienawidzi poniedziałków. Ja też. Ale ten poniedziałek był u mnie bardziej zajefajny niż kiedykolwiek :]. Oto co się zdarzyło: na przerwie przed informatyką (dziękuję temu co ją wynalazł) rozmawiałem z Szymkiem. Udawałem, że mój sok to krew, bo był czerwony. Kolejna sytuacja: była przerwa i Konrad był głodny i krzyczał: "Jeść! Jeść!". Szymek siedział obok niego i się opierał o niego, a ja o Szymka. Mówiłem: "zupa pomidorowa", a oni krzyczeli "bleeee". Mówiłem: "hot dog", a oni "mniam". Patryk, który siedział obok mnie, jadł kanapkę, a ja mówię do Konrada: "Patrz, on ma żarcie" i on zaczął gonić Patryka. Trzecie wydarzenie: było kółko na które chodzi cała nasza klasa. Dziewczyny śpiewały: "Mięsny jeż, mięsny jeż. Ty go zjesz". Czwarta sytuacja: jechałem do domu autobusem. Wszystkie okna; pootwierane. I nagle do autobusu wlatuje motyl. Piąte wydarzenie: wpadł do mnie po szkol Konrad i graliśmy w dart. Potem bawiliśmy się kamerą z Patrykiem. Nie tym co miał tą kanapkę, tylko innym. I to co wyszło. Filmik jak się wygłupiamy. W środę wam go pokażę.

To tyle na dziś. Narka, Paweł :). I pamiętajcie: unikajcie mięsnych jeży.

22 kwi 2012

O burzy i kwiatach

Hejka maciejka :D. Wczoraj u mnie, jak pewnie w innych rejonach Polski, pojawiła się pseudo-burza. Grzmiało i każdy na pewno myślał, że będą się sypać pioruny, a tu tylko deszcz. I pewnie każdy wie, że 22 kwietnia jest Dzień Ziemi. Ja zapomniałem i o 19:00, biegłem podlać kwiaty. Co z tego wyszło? Woda na jednej trzeciej podwórka. I jeszcze krzyczałem: "Sprzątamy, sprzątamy, kwiatki podlewamy" biegnąc z konewką jak opętany. Wniosek: pseudo-burze są do kitu. Drugi wniosek: nie podlewaj roślin na ostatni moment, bo 1/3 podwórka/ogrodu będzie mokra.
To tyle. Nara, Paweł

21 kwi 2012

Historyczny błąd i piłkarska gafa

Cześć. Wczoraj napisałem, że się coś ciekawego zdarzyło i mam zamiar o tym opowiedzieć. To było na wuefie. Graliśmy w piłkę ręczną. Nasza drużyna przegrała 10-0. Potem zagraliśmy w piłkę nożną (dla ciekawskich był remiz, 0-0). I wtedy się stało coś ciekawego, ale zarazem zadziwiającego. Konrad kopnął piłkę, a piłka walnęła w krucyfiks zawieszony na ścianie, a był on dość wysoko. Wtedy rozległy się komentarze typu: "Walnął piłką w krzyż". Już myślałem, że ten krzyż spadnie. A co do następnej "opowieści", to odbyła się ona podczas lekcji historii. Mieliśmy o średniowiecznej Europie i feudalizmie. Rozwiązywaliśmy krzyżówkę w ćwiczeniu (dla ciekawskich rozwiązaniem było: cesarz). Potem mieliśmy zaznaczyć zdania które się odwołują do rozwiązania. Jak zawsze czytaliśmy je na głos. Martin przeczytał: "dawał zgodę na korekcyjne..." zamiast "dawał zgodę na koronację...". Cała klasa pękła śmiechem (prawie tak jak przy cienkich flakach Wiktora :D). Kilka minut przed dzwonkiem, Patryk powiedział do Martina: "Dawał zgodę na korekcyjne koronacje". Wniosek: lepiej grać na boisku niż na hali. Drugi wniosek: cesarz nie dawał zgody na gimnastykę korekcyjną. To tyle na temat chybienia i pomyłki w czytaniu. Narka, Paweł ;).

20 kwi 2012

Autobusowe śpiewaczki

Witam. Dzisiaj się zdarzyło coś ciekawego, ale nie o tym dzisiaj. Zachowam tą historię na jutro ;). A to co dzisiaj opowiem było z zeszłej środy. Jest luz. Siedzę se w autobusie w drodze do domu. Przede mną: Dominika i jej koleżanka, Marysia. Za mną: taka mała dziewczynka z zerówki, a za nią jeszcze trzy inne dziewczyny z zerówki. I te trzy dziewczynki zaczęły śpiewać piosenkę "Ai Se Eu Te Pego". Potem zaczęły śpiewać "Seksualna Niebezpieczna". Następnej piosenki co śpiewały nie znam z nazwy, ale ta mała co siedziała za mną krzyczała, żeby przestały ją śpiewać. Wniosek: jak ma cie zamiar do mnie przyjechać, szykujcie słuchawki :D. To tyle. Na koniec piosenka, przez którą zmokniecie :).



Narka, Paweł ;).

19 kwi 2012

Top 10

Jak obiecałem, dziesięć najśmieszniejszych błędów, wygłupów, sarkazmów itp. w historii mojej klasy.

10. Zielony barszcz
      Dzisiaj po szkole wpadli do mnie Konrad i Patryk. Zagraliśmy w pokera na żetony, po czym poszliśmy do sklepu. Jak rozmawialiśmy na tarasie, Patryk powiedział:
- Lubię zielony barszcz

9. Pomylona stolica
    W czwartej klasie, był sprawdzian z historii o stolicach państw europejskich. Konrad obok "Hiszpania", napisał "Real" zamiast "Madryt". Pani powiedziała, że jakby napisał "Real Madryt", to by mu uznała"

8. Przyroda
    Na początku piątej klasy, mieliśmy ułożyć w naszej sali gazetkę dotyczącą jesieni. Patryk wymyślił przez ten czas powiedział mi:
- Ej, Paweł. Słuchaj: Przyroda, przyroda i piękniejszy jest świat.

7. Okularnik
    Mieliśmy zrobić gazetkę na wiosnę. Wyjąłem nożyczki i udawałem, że to okulary.

6. Jasna niesprawiedliwość
    Pewnego dnia, w trzeciej klasie, rozdali nam... deserki. Dominika zaczęła jeść. Za nią w ślad poszedł Konrad. I wtedy Dominika krzyczy:
- Proszę pani, a Konrad je budyń.
A sama jadła (żaden chłopak jej nie lubi, bo to skarżypyta).

5. Strzelec
    W czwartej klasie, Wiktor, który jak już mówiłem wyprowadził się do Koła, na lekcji polskiego, włożył do obudowy długopisu małą, papierową kulkę. Przyłożył obudowę do ust i dmuchał. Tak oto strzelił papierową kulką w Gajdę (5 razy).

4. U Abrahama
    Pewnie pamiętacie jak w ostatnim poście napisałem o tym. Dominika się pomyliła myśląc, że 0,12 to to samo co jedna druga. Pani jęczy: "A gdzie reszta Izraela", a ja odpowiadam "U Abrahama na piwie".

3. Z czego zbudowana jest woda?
    Wczoraj mieliśmy powtórzenie wiadomości na przyrodzie, z działu "Budowa i właściwości materii". Byliśmy podzieleni na trzy grupy i zadawaliśmy pytania. Taka jedna z klasy, Martyna, zadała pytanie:
- Jak się nazywa atom wody?

2. Najnowszy hit
    Na wuefie, w szatni męskiej, Szymek puścił remix piosenki "Ai Se Eu Te Pego". A Konrad na to:
- To "Nosa", najnowszy hit.

1. Flaki
    Pamiętacie pewnie, jak napisałem o tym, jak w czwartej klasie, Wiktor na kartkówce napisał "cienkie flaki" zamiast "jelito cienkie".

To koniec tej listy i koniec tego posta. To tyle. Narkoza, Paweł ;).

18 kwi 2012

Śmieszna matematyka i rozlana oranżada

Hejka maciejka :D. Co dziś było? Humor i... mokrość. Czemu mokrość? Dziś, na przerwie, przed piekłem (czytaj: językiem rosyjskim), piłem oranżadę. Podszedł do mnie Szymek i pochyliłem butelkę, zapominając, że jest odkręcona i wylałem trochę na spodnie Konrada. A co do humoru, to mieliśmy powtórzenie z ułamków dziesiętnych. I nagle pani od matematyki powiedziała: "A gdzie reszta Izraela?" (Oczywiście ten Izrael to nasza klasa). A ja odpowiadam: "U Abrahama na piwie". I wtedy pani się roześmiała :D. I jeszcze na przyrodzie mieliśmy powtórzenie wiadomości, ale to i tak nudne. I przygotujcie się, bo w jutrzejszym poście będzie 10 największych wygłupach w dziejach naszej klasy. To tyle na dzisiaj. Narka, Paweł :).

17 kwi 2012

Pon De Plecy - czyli podwinięta noga i wizyta u pedagog

Siema. To co dzisiaj się zdarzyło. Na wuefie mi się podwinęła noga podczas robienia fikołków (tak, robiliśmy fikołki), po czym... nadwyrężyłem plecy :(. I przez cały wuef siedziałem na ławce. Obok mnie był już znany wam Konrad. Po wuefie mieliśmy GDDW (czyli: Godzinę do dyspozycji wychowawcy). Wychowawcy, czyli nauczyciela przyrody, nie było, bo poszedł z kilkoma dzieciakami na olimpiadę ekologiczną, więc cała nasza klasa spędziła godzinę u pani pedagog (nie mieliśmy innego wyboru). No i było tam coś o tym jak Martin wszystkich wkurza, coś o tym, że Frugo zostało wycofane  i znowu je sprzedawali. Podobno szkodzi na wątrobę. No i przez resztę 15 minut bawiliśmy się w głuchy telefon. Dzień minął jak z płatka, mimo nadwyrężonych pleców.godzinie. I jeszcze na 8 godzinie lekcyjnej (tak, we wtorki i w piątki, u nas w szkole jest 8 godzin) rozegrałem partyjkę szachów z kolegą. Wniosek: nie warto źle robić fikołka. Drugi wniosek: Frugo może być bardziej podejrzane niż myślisz.

A oto odpowiedź zagadki: W Hamburgu.

A na koniec, "pożegnalna piosenka":

















Do jutra, Paweł

16 kwi 2012

Badania

Siema. Na szczęście dzisiaj się coś ciekawego zdarzyło. To były badania. Były na wuefie. Co tam było? To w dalszej części. Najpierw były dziewczyny, a potem chłopaki. Konrada i Patryka z naszej klasy nie było. Byłem więc tylko ja, Martin, o którym wam wcześniej powiedziałem, Szymon, Marcin (w dalszej części Gajda) i drugi Marcin (w dalszej części Mano).

Najdziwniejsza scena:
Sprawdzano czy się garbimy. Wchodziliśmy za palankin i się rozbieraliśmy, a Gajda podglądał jak Martin się rozbiera i się z niego śmiał (co było dziwne).

Największa gafa:
Zapomniałem założyć okularów podczas badania wzroku.

Największe roztrzepanie:
Gajda "majstrował" przy wadze

Największe "wyróżnienie":
Gajda, Szymek i ja mieliśmy, podczas mierzenia ciśnienia 105 na 60, za to Martin 110 na 60. I to się nazywa wyróżnienie :D.

A na koniec zagadka: W którym mieście hamburgery są najpopularniejsze ?
Odpowiadajcie w komentarzach. Prawidłowa odpowiedź będzie pokazana jutro. Narka, Paweł :).

15 kwi 2012

O sprawdzianie z przyrody

Niestety, dzisiaj znowu się nic ciekawego nie zdarzyło, więc przytoczę historię sprzed około 90 tysięcy lat (czytaj: z czwartej klasy). To był dzień. Była kartkówka z przyrody o układzie pokarmowym. Kilka dni później  nauczyciel przeczytał na głos odpowiedzi. Na rozgrzewkę poszła pewna dziewczyna z naszej klasy, Dominika. Napisała zamiast "ślinianki", "ślinki". Następnie poszedł mój kolega, Wiktor, który się przeprowadził i mieszka teraz w Kole. Cała klasa za nim tęskni. Do rzeczy. Napisał zamiast "jelito cienkie"... uwaga... "cienkie flaki" :D. Cała klasa wybuchła śmiechem. To koniec historii.

Oby jutro się coś ciekawego zdarzyło, bo mi się historię kończą ;).
Na koniec hasło tygodnia: nie gryź ołówków, lasów coraz mniej.

I jeszcze rysuneczek z Paint.




Narka, Paweł :)

14 kwi 2012

Mydlane lody

Siema. Dzisiaj nic ciekawego się nie zdarzyło, więc chcę wam opowiedzieć historię sprzed bardzo zamierzchłych czasów, dokładniej z ostatniego czwartku :) . To było w szkole, na przerwie pomiędzy czwartą, a piątą lekcją. Ja i reszta klasy czekaliśmy koło drzwi do sali nr. 22. Dziewczyny siedziały na ławkach, a chłopacy (jak zawsze) na podłodze (jest nam tam wygodnie, poza tym nie jest zimna). Taki jeden z naszej klasy, Martin (to nie litrówka, naprawdę tak ma na imię), kupił sobie w sklepiku loda. I uwaga: ten lód wyglądał jak... mydło. To był zwykły lód o smaku limonkowym, tylko, że pachniał i wyglądał jak mydło. Wszyscy się na niego gapili. To samo się zdarzyło wczoraj, tylko pod koniec polskiego. Trzymał przez całą lekcję w plecaku tego loda :/. I jak otworzył opakowanie, jego kolega z ławki, Szymon, powiedział: "Ten lód co wygląda jak mydło?". Wniosek: jak masz na imię Martin, i otworzysz loda, co wygląda jak mydło, którego trzymałeś go uprzednio przez 45 minut w plecaku, to twój kolega z ławki powie: "Ten lód co wygląda jak mydło?".

To tyle na dziś,
Nara, Paweł :)

Wstęp

Cześć, jestem Paweł, a to mój blog. Będę w nim opisywał wiele ciekawych chwil z mojego życia i bla bla bla.
Do rzeczy. Wczoraj, bo jak piszę to jest 2 w nocy, kupiłem sobie loda na dwóch patykach (tak, dwóch). Był za 1 złotówkę. Podzieliłem się nim z moim kolegą z klasy, Konradem. Wyjąłem z opakowania i źle ułamałam, tak, że on dostał pół loda, a ja półtora :D. Ale mi się ułamał i spadł na podłogę, tak, że zostało mi pół loda. I wtedy pomyślałem "Siła wyższa". A co z tym co spadło na podłogę? Obecnie spoczywa w koszu w postaci płynnej (tak myślę). Wniosek: nie warto źle łamać lodów, zwłaszcza gdy są za złotówkę. Na koniec macie mój rysunek co zrobiłem w Paint.











Narka, Paweł.