27 cze 2012

Wielka Ucieczka

Witam. Dziś przeżyłem podróż życia! Ta podróż to była ucieczka do domu. Opowiem wam to wszystko. Było nas tylko 5 w klasie. Ja i Patryk przyjechaliśmy dla beretów, a reszta, czyli Martin, Norek (czytaj: Dominika) i Maryśka, sam nie wiem czemu. Nie mieliśmy w ogóle lekcji, więc ja i Patryk postanowiliśmy po 2. lekcji pójść z buta do domu. Jednak był jeden problem. Od naszych domów do szkoły jest 7 km. Mimo to poszliśmy. Pierwszą przeszkodą był portier. Patryk mu powiedział, że się nie opłaciło dziś przyjść i że chcemy pójść do domu, a portier zaczął coś paplać o tym czym jest internet. Tak więc poszliśmy. Pierwszym etapem była okropnie długa ulica, która, nie bez powodu, nazywała się Długa. Mówiłem wtedy Patrykowi, że to byłoby śmieszne gdyby ktoś zamiast "r" mówił "ł". Wtedy by mówił, że "chodzi do długiej klasy". Pierwszy przystanek był na przystanku na końcu ulicy Długiej. Na szczęście mieliśmy wodę mineralną. Napiliśmy się trochę, a Patryk "puścił człowiecze wody". Kolejną przeszkodą było skrzyżowanie. Na szczęście znaleźliśmy pasy. Przechodziliśmy obok restauracji zwanej "Romantica" (czytaj: Romantika). Zażartowałem sobie mówiąc: "Patrz, Romantica! Okradamy ją z hot dogów i hamburgerów!". Przypominam, że to był tylko żart. Minęliśmy plac zabaw na którym się bawiły dziewczyny, i to nie tylko z zerówki. Widziałem kiedyś na nim Dominikę z mojej klasy, kuzynkę Patryka, Patrycję (ona chodzi do gimnazjum), oraz pewną Kamilę z okolic mojej wsi. Później było z górki. Minęliśmy pierwszy etap naszej podróży. Następnym przystankiem było drzewo. Nie pobyliśmy pod nim zbyt długo. Napiliśmy się tylko trochę i poszliśmy dalej. Dwie minuty później poczuliśmy nieprzyjemny zapach. Pachy nam się pociły. Potem zaczęły nas boleć barki (przypominam, że nosiliśmy na sobie plecaki). Minęliśmy plebanię i kościół. Patryk krzyknął "Whassup" (czytaj: łazap) przed plebanią. Ja na to: "Co ty zrobiłeś?! Krzyknąłeś 'whassup' przed domem księdza". A on mnie uspakajał, ze ksiądz nie patrzył. Następny przystanek był na starej ławce pod drzewem. Odpoczęliśmy w cieniu, pogadaliśmy i nagle z domu na przeciwko ktoś wyszedł. Gdy poszliśmy, ten ktoś zaczął krzyczeć "Do budy", a Patryk zrozumiał "Nie ma wody". Szliśmy, szliśmy i nagle ktoś jedzie samochodem i się zatrzymał. Był to syn mojego sąsiada, Dawid. Podwiózł nas do domu i tak oto się skończyła moja podróż życia, gdy "wróciłem" ze szkoły o godzinie jedenastej. Wpadł do mnie znowu Patryk i se graliśmy (a co, miał sam siedzieć w domu i się nudzić?).

To tyle na dziś. Narka, Paweł

26 cze 2012

Streszczenie

Cześć. Muszę iść spać, więc się streszczę. Dostałem ten telefon. Nagrałem na niego moją ulubioną piosenkę. Mam zamiar nagrać drugą piosenkę na niego. Na koniec roku jedziemy na basen i będzie tsunami jak wskoczy do basenu Martin. W niedzielę ja i Patryk graliśmy w 7 Wonders II. Piosenka na koniec:




To koniec streszczenia. Dobranoc, Paweł.

24 cze 2012

U dziadka na imieninach

Siema. Wczoraj wpisu nie było, gdyż byłem u dziadka na imieninach. Oto i przygody co mnie tam spotkały:

1. "Krwawy" strzelec
Sąsiad babci ma wiśnie. Niektóre z gałązek wychodzą poza ogrodzenie. Wziąłem więc ja i Patryk po wiśni, ścisnęliśmy trochę, żeby wyleciał sok i Patryk cisnął wiśnią w ścianę domu babci. Do dziś jest tam czerwona plama.

2. Kraina czarów
Ja i Patryk robimy sobie zamek z piasku (dziadek i babcia nie mieszkają nad morzem, tylko mają na podwórku kopiec z piaskiem). Nagle przychodzi wnuk sąsiadki, który także ma na imię Patryk (w dalszej części posta będę go zwać: dzieciak) i powiedział do Patryka (w sensie mojego kuzyna) "Odkryjesz ze mną krainę czarów?".

3. Dzieciak odkrył krainę czarów
Lepiłem sobie z Patrykiem ten zamek. Nagle dzieciak podnosi kamień i mówi "O! To kamień". A ja na to sarkastycznie: "Jej, odkryłeś Amerykę!". Patryk, który jak zawsze wali dobrymi tekstami, powiedział do mnie i do dzieciaka: "E! Odkryłeś krainę czarów!".

4. Biednemu zawsze piach w usta
Jak już się dowiedzieliście, jesteśmy trochę chamscy, zwłaszcza, że ten dzieciak miał 5 lat. Minutę po powiedzeniu: "E! Odkryłeś krainę czarów!", ten dzieciak sypnął mi piaskiem w twarz... i do ust... i do prawego ucha.

5. Hardcore
Widziałem także na własne oczy jak ten dzieciak walną głową w... krowie wymiona. Ja odczuwam zażenowanie i śmiech, po czym mówię "Jaki hardcore!"

No i to tyle. 4 z 5 jest o tym dzieciaku. To tyle na dzień dzisiejszy. Narka, Pawelion.

22 cze 2012

Telefon

:DWitam ponownie, ponownie. Ten post który teraz piszę jest, jak to w tytule napisałem, o telefonie. Czemu? Bo mama przerzuciła się na abonament i dostanę nowiutki telefon. Z tego powodu mam wielki zaciech :happybounce: . Z tego telefonu co teraz korzystam to mogę tylko dzwonić i SMS-ować. A ten nowy co dostanę to Nokia X2. Jak najbardziej mi taki telefon pasuje :D . Mówiłem już, że mam wielki zaciech i że mi taki telefon pasuje.
 No i jestem taki szczęśliwy, że mógłbym wybuchnąć:iconexplodelaplz:.

Z powodu nowego telefonu, jest piosenka o telefonie. Miłego słuchania:



To tyle, Paweł La la la la .

Misja: Ksero

Wita was ponownie wasz kochany szachinszach Paweł. Żartuję i dobrze o tym wiecie. Jem czereśnie i słucham muzyki house. Na dodatek ściągam dokument o złudzeniach optycznych. Czemu? O tym później. Czas na pogrzebanie w tajnych aktach i opowiedzeniu o operacji pod kryptonimem "Ksero". Jest sobie wtorek. Jestem zdrowy. Minęła 6. lekcja. Jest u mnie w szkole na korytarzu gazetka z ważnymi informacjami na temat szkoły. I przy tej gazetce tabun uczniów, zwłaszcza gimnazjalistów (bo ja chodzę do zespołu szkół). Patrzę, a tu lista książek na rok szkolny 2012/2013. I co dalej. W środę chciałem zapisać na kartce, ale się nie opłacało. W czwartek nie było Patryka w szkole, a Konrad skserował dla niego tą listę, więc dał ją mi. Przygotowałem 2 złote, żeby samemu skserować, więc zaoszczędziłem na nieobecności Patryka ^^.

To tyle na temat Operacji: Ksero. Narka, Pawelion :).

A mnie nie było w szkole...

Siema. Jak w tytule, nie było mnie dziś w szkole. Sorka, że w środę i czwartek postów nie było. W środę nie miałem czasu, a w czwartek... no cóż. O tym w dzisiejszym poście.

Środa, gdzieś koło dziewiętnastej
Jestem se ja. Siedzę i gram w Powder Toy'a*. Nagle przed biurko wędruje talerz z frytkami. Pół godziny później - ból gardła.

Czwartek
Jestem se ja. Wstaję. Gardło boli bardziej. Jem połowę kanapki i biorę Neo-Angin. W szkole już się czuję okropnie. Jest Matma. Zgłaszam, że źle się czuję i... lecą wymiociny. Nie zdążyłem dobiec do zlewu, a już zwymiotowałem na lewego trampka. Przyszła pielęgniarka i się okazało, że mam spuchniętego migdała. Odbiera mnie ciocia Ela (mama Patryka) i jadę do lekarza. Lekarz powiedział, że jeśli jeszcze raz mi spuchnie, to jadę na wycinanie. Czekał mnie cały dzień leżenia w łóżku.

Dzień dzisiejszy
Wstałem o wpół do ósmej, a zwykle wstaję o ósmej. Czuję się jak nowo narodzony. Nie ma to jak 9 i pół godziny snu.

To tyle na temat czemu mnie dziś nie było w szkole :D. Narka, Paweł
______________________________________________________
* Dlatego nie miałem czasu :P

19 cze 2012

Szachinszach Paweł, zachowanie i lody

Siema. Jestem dzisiaj ciut zły. Powód jest też dzisiejszym postem, także zaczynajmy. Było dzisiaj GDDW. Czasem żartobliwie zamiast "gie-de-de-wu" mówię "że-de-de-we". Do rzeczy. Mieliśmy sobie nawzajem wystawiać oceny z zachowania. Zawsze dostawałem wzorowy, czyli 6. Jednak coś tu mnie zszokowało i ostro, ale to bardzo ostro wkurzyło. Inni jak zawsze mi dawali bardzo dobry i wzorowy, ale Mano... No cóż, wystawił mi... 2. Jedno, wielkie, 'tłuste' dwa. OK. Niech se tak będzie. Może i go trochę wkurzałem. Przynajmniej trzy mógł mi dać, ale nie. Ma ten (nie powiem kto) przechlapane. Mano, czekaj na dzień jutrzejszy! P.S. Samemu sobie postawił czwórkę. Ktoś co się 52 tysięcy razy dziennie obraża nie zasługuje na 4.

Kolejne rzeczy o dziś były: lody. Poszliśmy na świetlicy do sklepu na lody. Kupiłem se Big Milka i... i... i... i... nie wygrałem. A szkoda.

Kolejna fajna rzecz: zrobiłem se z ręcznika turban. Przez godzinę udawałem szachinszacha, czyli perskiego króla. Gdybym był prawdziwym szachinszachem (wiem, że wam się to trochę kojarzy z szachami) to by cała Persja imprezowała. Jak to było w jednej piosence:
Monday - party. Tuesday - party. Wednesday - party. OK. Thursday - party. Friday - party. Weekend, weekend,weekend - party.
Ach, marzenia! Kto za nimi nadąży.

Jako szachinszach Paweł, żegnam się z moim ludem. Do zobaczenia :P.

18 cze 2012

Dwa sprawdziany, powtórka z rozrywki i przejęzyczenie

Hejka. Dziś będzie o dwóch sprawdzianach, o tym jak odsmażane może być dobre i o dwóch przejęzyczeniach. Zacznijmy od tego pierwszego. Był se sprawdzian z historii z ostatniego działu. Było o ostatnich Piastach, o unii w Krewie, wojnie trzynastoletniej itd. Byłem przy czwartym zadaniu i wtedy... dzwonek. Jeśli dostanę 4, to to będzie cud. Potem 10-minutowa przerwa i znowu sprawdzian, tylko, że z matmy. Przez pół lekcji siedziałem i wyobrażałem sobie, że po całej sali wala się kasa. Kolejna rzecz: danie odsmażane może być dobre. O co mi chodzi? Na początku piekła (czyli rosyjskiego), ja, Szymek i Gajda krzyczeliśmy do Manośka "Śrubka!". A on (jak to robi 53 tys. razy dziennie) się obraził. Co do przejęzyczenia, to byłem na świetlicy. Pani zdecydowała, żebyśmy poszli na dwór, a tam było gorąco. Z powodu upału rozbolała mnie głowa i przez przypadek, zamiast "Boli mnie głowa", powiedziałem "Boli mnie słońce". Była jeszcze druga powtórka z rozrywki. Pewnie niektórzy pamiętają post w którym napisałem, że przez półtora godziny leżałem w samych bokserkach. Dziś było podobnie; leżałem przez godzinę w bokserkach i podkoszulce. Wniosek: Nikt nie lubi sprawdzianów, odsmażane może być dobre, a upał sprzyja pomyłkom.


To tyle na dzień dzisiejszy. Narkoza, Paweł.

17 cze 2012

Ślub z pradziadkiem i powrót starego kumpla

Ups, zapomniałem wam napisać o paru rzeczach.
Oto rzecz pierwsza:

Był poniedziałek. Patryk miał być spytany z historii. Niestety, moje "korepetycje" nie odniosły skutku. Fragment jego wypowiedzi:
"Jadwiga poślubiła Łokietka".
Każdy popadł w śmiech. Nawet ja. Pani od historii powiedziała takie coś:
"O! Nie wiedziałam, że Jadwiga poślubiła swojego dziadka".
Oczywiście to było sarkastycznie.
Plusy:
  - Był ubaw
Minusy:
  - Moje "korepetycje" poszły na marne
Jutro sprawdzian z historii. Jeżeli go zda przynajmniej na dwójkę, to zda, a jak nie, to... no cóż.

Kolejna ciekawa rzecz:

W piątek idąc do sklepu z Patrykiem, zaczęliśmy rozmowę. W jednej chwili Patryk powiedział coś w stylu:
" Fajnie, że Witek będzie w szóstej klasie".
Dla tych co nie rozumieją, albo nie czytali wcześniej bloga: Witek to był nasz kolega z klasy. On i jego rodzice przeprowadzili się do Koła, więc w piątej klasie nie był z nami razem. Ostatnim razem widziałem go we wrześniu u lekarza. Teraz Witek wraca i będzie chodził do szóstej klasy w naszej szkole.
Plusy:
  - Będzie można się pośmiać, gdyż słynie on ze swoich wygłupów
  - Będzie przez jego wygłupy więcej wpisów na blogu
  - Będzie w szkole ciekawiej
Obawy:
  - Być może nie będzie chodził do tej samej grupy co ja
Tak czy siak, będzie fajnie.


To tyle na dzień dzisiejszy (chyba). Paweł :D .

Bonus

Zaskoczyłem was :D. Mały dodatek do poprzedniego posta.

Geografia na wesoło: Kijów - stolica patyków
Śmieszne nazwy miast: Tłuszcz
                                   Martin
Cytat z piosenki: Potrzebuję dżina z lampy, który zmieni grosza w stówę
                          Z piosenki Natalii Kills - Free (tłumaczenie: Paweł)
Moje myśli: Moje włosy są takie miękkie
Moje skromna uwaga: Zmieniłem tło bloga. Teraz przedstawia ono Pagodę Szwe Dagon.
Rysuneczek z painta:

Uploaded Picture

Kościół Hagia Sofia w Stambule


Cytat tygodnia: Śrubokręt
                       (autor: Konrad)

To tyle w bonusie. Narka, tym razem na serio (a może i nie), Paweł B-).

Dłuższa chwila

Oto i to co obiecałem. Pierwsza ciekawa rzecz: Na wuefie w środę Konrad powiedział słowo "śrubka", a Mano (ten nudziarz) się z tego śmiał. Wtedy Patryk powiedział: Co za [cenzura] ! Manosiu odpowiedział: Sam jesteś [cenzura].
Kolejna rzecz warta poruszenia: hipnoza. W piątek próbowałem zahipnotyzować Patryka i Konrada (jakby co to się pogodziliśmy z Kondziem). No i się ciągnie dialog ([J]a, [P]atryk, [K]onrad):
[J]: Lubicie placki!
[P] i [K]: Lubimy placki!
[J]: A jakie?
[P] i [K]: Truskawkowe!
Oczywiście to było na niby.
Rzecz warta poruszenia numer 3: pewna nauczycielka angielskiego. Mamy z nią takie kółko. Pisze ona na tablicy i... piersiami zmazuje to co jest napisane :D. Patryk mi powiedział, że przypadkowo ją walnął w te piersi. Było to tak: Nauczycielka pochyliła nad nim głowę. Konrad był za nauczycielką i to widział. Uśmiechnął się. No i Patryk się wkurzył na niego i chciał go walnąć i przez przypadek walnął ją w piersi :D.
Rzecz warta poruszenia numero 4: nocowanie u Patryka. Było tak: Mama była wypita, więc przenocowałem u Patryka. Czemu niby u niego? Otóż: to mój kuzyn i mieszka ok. 350 metrów ode mnie. No i było to nocowanie. Oglądaliśmy mecz Szwecja - Anglia i inne takie tam ;). Następnego dnia były same nudy.
Rzecz warta poruszenia z numerkiem 5: Martin z mojej klasy. Był sobie Martin i bla bla bla. Oglądaliśmy wczoraj i przedwczoraj z Patrykiem chwilę w telewizji rodzinę Martina co się leją (czytaj: zapasy sumo). Gdy włączaliśmy zawsze padał tekst: O! Martin!
No i to tyle na dziś. To chyba drugi najdłuższy post jaki napisałem. Oby było tak częściej. Narka, Paweł :).

Zajefajność do potęgi tygodnia

Siema. Dzisiaj czeka was kilka postów o tym co ciekawego się zdarzyło w tym tygodniu, a wydarzyło się dużo ciekawego. Zacznijmy od tej piosenki po rosyjsku co wam obiecałem. Każdy pewnie ją słyszał. Czy to w radiu, czy na Vivie, czy też gdzie indziej. Oto i... :




Więcej już za chwilę.

11 cze 2012

Ruski Jazyk i Konrad Jabłkobójca

Ja witaju was wszystkich w tjen pjenkny wjećer. Nie no, żartuję :). Cześć. Pewnie się dziwicie "Czemu on pisze po rusku/rosyjsku". Bo dziś miałem rosyjski, proste. Oto co było: były se nudy. Mieliśmy podpisać co jest na obrazku przedstawione. Martin napisał pod świstakami "кокошка (czytaj: kokoszka)". Były z tego jaja na maksa. Potem Konrad próbował rzucić do kosza papierek. Nie udało mu się.
Dzisiaj do mnie wpadł Konrad i narobił mi kupę bałaganu i... kłopotów. Koperek co mama zasiała - wydeptany, niedojrzałe jabłka - zjedzone, gałęzie jabłonki - pourywane. To już oficjalne, że Konrad to [Cenzura]. Nie wpuszczę już tego [Cenzura] do domu. Wyzyskiwacz i tyle.
To tyle na dziś. W następnym poście pioseneczka po rusku, bo dziś nie zdążę. Narka, Paweł.

7 cze 2012

A niech mnie tranzyt kopnie

Siemanko. Po dłuższej przerwie pora ożywić mojego bloga :D. Jak pewno wiecie, wczoraj było zjawisko przejścia Wenus na tle tarczy słonecznej, krócej mówiąc, tranzyt Wenus. Niestety go przegapiłem. Jeśli chodzi o przegapianie rzadkich zjawisk astronomicznych, to jestem mistrzem. Zaćmienie słońca rok temu - przegapiłem, zaćmienie księżyca w zeszłym roku - przegapiłem, kolejne zaćmienie księżyca w zeszłym roku - przegapiłem bo zapomniałem kiedy będzie :D. Teraz mogę się pochwalić, że przegapiłem tranzyt Wenus, a kolejny, który będzie można widać w Europie, będzie 11 czerwca... 2247 O_O. 247 lat to ja nie dożyję. Na szczęście mam towarzysza w niedoli. Konrad, o którym często tutaj piszę, też przegapił tranzyt. Obudził się o 5 i dopiero później się dowiedział, że można go było zaobserwować. Ja go przegapiłem, chodź wiedziałem, że będzie, ale nie wiedziałem o której godzinie. No cóż, w 2016 tranzyt Merkurego i zaćmienie słońca. Miejmy nadzieję, że tym razem nie przegapię :).
Pozostawmy temat rzadkich zjawisk astronomicznych i przejdźmy do innych rzeczy. Dzisiaj Patryk miał się nauczyć czegoś na historię, bo nauczycielka będzie go pytać. No i się nauczył, ale kazałem mu trochę jeszcze powtarzać, żeby do poniedziałku nie zapomniał.
Kolejny temat warty poruszenia: domowe lody. Dzisiaj mama zrobiła domowe lody. Są w 6 kubeczkach, a właściwie 5, bo jednego już zjadłem :). Są o smaku truskawkowo-czekoladowym.
Wniosek: tranzyt Wenus nie lubi, ani mnie, ani Konrada; Patryk ja chce, to potrafi; lody domowe są smaczne.
Na koniec mała piosenka o wolności 8-).




Narka, Paweł.
P.S. Jeśli wideo nie działa, to kliknijcie w "Obejrzyj w YouTube".