19 cze 2012

Szachinszach Paweł, zachowanie i lody

Siema. Jestem dzisiaj ciut zły. Powód jest też dzisiejszym postem, także zaczynajmy. Było dzisiaj GDDW. Czasem żartobliwie zamiast "gie-de-de-wu" mówię "że-de-de-we". Do rzeczy. Mieliśmy sobie nawzajem wystawiać oceny z zachowania. Zawsze dostawałem wzorowy, czyli 6. Jednak coś tu mnie zszokowało i ostro, ale to bardzo ostro wkurzyło. Inni jak zawsze mi dawali bardzo dobry i wzorowy, ale Mano... No cóż, wystawił mi... 2. Jedno, wielkie, 'tłuste' dwa. OK. Niech se tak będzie. Może i go trochę wkurzałem. Przynajmniej trzy mógł mi dać, ale nie. Ma ten (nie powiem kto) przechlapane. Mano, czekaj na dzień jutrzejszy! P.S. Samemu sobie postawił czwórkę. Ktoś co się 52 tysięcy razy dziennie obraża nie zasługuje na 4.

Kolejne rzeczy o dziś były: lody. Poszliśmy na świetlicy do sklepu na lody. Kupiłem se Big Milka i... i... i... i... nie wygrałem. A szkoda.

Kolejna fajna rzecz: zrobiłem se z ręcznika turban. Przez godzinę udawałem szachinszacha, czyli perskiego króla. Gdybym był prawdziwym szachinszachem (wiem, że wam się to trochę kojarzy z szachami) to by cała Persja imprezowała. Jak to było w jednej piosence:
Monday - party. Tuesday - party. Wednesday - party. OK. Thursday - party. Friday - party. Weekend, weekend,weekend - party.
Ach, marzenia! Kto za nimi nadąży.

Jako szachinszach Paweł, żegnam się z moim ludem. Do zobaczenia :P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz