18 lip 2012

Wesele, skandal i cud

Witam was wszystkich :D. Wybieram się w sobotę na wesele do Morąga w województwie warmińsko-mazurskim. A ja mieszkam w wielkopolskim, także to będzie baaaardzo długa podroż. To bardzo "ekskluzywne" wesele. Tylko najbliższa rodzina się tam zjedzie. Zjedzie sie na małe wesele (słowo ekskluzywne było w cudzysłowu). Kto bierze ślub? Mój kuzyn Marcin.


UWAGA!!! Nie idźcie z Konradem na ryby bo... tgut...nr ndi ... ach ten zasięg. Nie no, nie mogę powiedzieć. Powiem tyle, złe to skandal i cała miejscowość o tym trąbiła. Teraz już wszystko cichnie. Powoli Sosna traci na pewno kolegów, przez to wszystko. Jak wrócimy do szkoly, to na pewno będzie krwawa jatka.


Cud się zdarzył!!! Nie, nie wynaleziono lekarstwa na raka (sorki). Wstałem dziś o 9-tej, a zwykle wstaje o 11-tej lub 12-tej. Opłacało sie ustawianie budzika ;).


Ściągnąłem z Chomikuj piosenkę i cały dzień, non-stop ja słucham. Wątpię żeby mi się zbrzydła. Oto i ona:







Miłego słuchania. To tyle na dzień dzisiejszy. Narkoza, Pawelion.

12 lip 2012

Konrad zmienił image

Jak w temacie, Konrad zmienił wizerunek. Na dodatek, z lepszego na gorsze. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem jego fryzurę, to pomyślałem: "What the...?, What the...?". Wyobraźcie sobie chłopaka, dwunastoletniego, z brązowymi włosami i paskiem koloru blond, przechodzącego przez środek głowy. Na zawodach strażackich były dopiero jaja, ale o tym później. Jeżeli nie zmyje tego paska, to go do szkoły nie wpuszczą. Oby to był ten rodzaj farby co się zmywa po 30 myciach, bo inaczej... będą jaja, że portier go do szkoły nie wpuści.

Kolejne wydarzenie ( i było ono dzisiaj):
Siódma rano. Włączam laptopa, odpalam neta i od razu wchodzę na YouTube posłuchać ulubionej piosenki, a tu mi wyskakuje, że jest błąd. Najdziwniejsze w tym jest to, że teledysk się nadal ładował i mogłem słuchać piosenki. Był jednak pewien minus. Nie mogłem zatrzymać tego wszystkiego, więc co kilka minut słychać było śpiew. Już chciałem powiedzieć: "Cicho, bo Cię rodzice usłyszą!". I tak oto obudziłem rodziców :D.

Na końcówkę piosenka do której chciałem powiedzieć "Cicho, bo Cię rodzice usłyszą!"



Do następnego postu, Pawelion.

Paweł - astronom czy psycholog



Witam. Od razu przepraszam, że dawno nie pisałem. Dokończymy teraz to co obiecałem w urodziny. Będzie też trochę materiału dodatkowego:
 - cztery temperamenty
 - zawody strażackie
 - oraz zmiana image
Zaczynamy :). Mówiłem o tym, że będzie coś o astronomii. Jednak nie wiecie jak ona może być fajna. Pokażę wam 3 moje przemyślenia. Wszystkie będą dotyczyły galaktyk, gwiazd, konstelacji i planet.
Uwaga: przemyślenia które podam są tylko żartem

1. Galaktyka w konstelacji Panny


Za kilka miliardów lat nasza galaktyka i galaktyka w konstelacji Panny się zderzą. Kilka miliardów lat później się połączą. I teraz treść do mężczyzn: wyobrażacie sobie jaki wasi potomkowie będą mieli ubaw. Galaktyka pełna planet na których mieszkają piękne panienki. Wyobraźcie sobie panny piękniejsze niż Shakira i Jennifer Lopez razem wzięte :D. A gdyby wynaleźli w ogóle wehikuł czasu , to by mogli nas przewieźć do tej pięknej przyszłości. Treść dla mężczyzn się skończyła. Takie są korzyści tego, że się połączą.

2. Terraformacja


Terraformacja to taki proces, dzięki któremu można zrobić tak, że planeta na której nie ma żadnych form życia, przekształciła się w taką planetę na którym może istnieć życie. Tylko, że jest jeden mały problem: to jest na razie nie możliwe. A jak by było możliwe, to by było ciut dziwnie. Księżyc wyglądający jak Ziemia - dziwne, nie? Wtedy by się wszystko zmieniło, nawet rozmowy. Przykład:
 - Jak ładnie dzisiaj Ziemia świeci.
 - Rzeczywiście. Patrz, tam! To Ziemia!
 - Rzeczywiście. Hej, a widziałeś dziś popołudniu tranzyt Ziemi?
 - Oczywiście.
Dziwaczne!

3. Galaktyka Jajko Sadzone


Tak, istnieje galaktyka o nazwie "Jajko Sadzone". Nie jest to zmyślona galaktyka, o której przeczytałem w książce. Ona istnieje na prawdę. Wyszukajcie w Wikipedii :P. Co do nazwy, jest zarazem dziwna jak i śmieszna. Niedługo może ludzie odkryją planetę i nazwą ją "Jajko na twardo", albo nazwą inaczej któryś gwiazdozbiór i nazwą go "Jajecznica".

Oto koniec moich przemyśleń na temat astronomii. Jednak to nie koniec posta. Omówię jeszcze materiał dodatkowy, a przynajmniej jego kawałek. Chodzi mi o cztery temperamenty. To dość ciekawy temat.

Pewien grecki lekarz, Hipokrates (czy jak mu tam) i rzymski lekarz, Galen, opracowali teorię (nie współpracowali), że w organizmie znajdują się cztery płyny: krew (wiadomo), żółta żółć, czarna żółć i śluz.
Od tego zależała, według nich, osobowość (wspominałem, że żyli w okresie starożytności?).
Były cztery typy osobowości, czyli temperamenty:

Sangwinik
Ta osoba miała w sobie dużą ilość krwi (gr. sanguis - krew). Narząd który, według nich, grał "pierwsze skrzypce" było serce. Jest to osoba towarzyska, otwarta i gadatliwa. Sangwinicy są też wrażliwi i niefrasobliwi. Są to też osoby żywe, beztroskie i przywódcze.

Flegmatyk
Tą osobę cechowała duża ilość śluzu (gr. flegma - śluz). Narząd ważny w ciele flegmatyka to mózg. Jest to typ bierny i ostrożny, a zarazem poważny i pojednawczy. Flegmatyków cechuje wysoka kontrola, solidność i zrównoważenie. Są to także osoby łagodne.


Melancholik
U melancholika było dużo czarnej żółci (gr. melos - czarny, chole - żółć). Tak starożytni określali zakrzepniętą krew pochodzącą ze śledziony, narządu ważnego u typowego melancholika. Melancholik jest osobą spokojną, nietowarzyską, powściągliwą i pesymistyczną. Melancholików cechuje apatia, lęk, sztywność i refleksyjność.


Choleryk
Choleryk był typem z dużą ilością żółci w ciele (gr. chole - żółć, stąd "żółć go zalewa"). Narządem cechującym choleryka jest wątroba. Choleryk to osoba drażliwa, agresyjna, wybuchowa i zmienna. Typowego choleryka cechuje także niepokój i impulsywność. Jak na agresyjną osobę, choleryk jest optymistyczny i aktywny.


To tyle na temat astronomii i psychologii. Koniec posta. Odmeldowuję się, Pablito ;).

Gorączka letniego brzasku

Cześć. Wyspaliście się? Ja nie, a to dlatego, że w ogóle w nocy nie spałem. A to wszystko się zaczęło o godzinie drugiej. Wyłączyłem laptopa. Poszedłem do kuchni czegoś się napić. Zauważyłem, ze drzwi na dwór są otwarte. Na tarasie siedział tata. Pogadaliśmy se. Było ciemno (wiadomo, była noc). Nie mogłem zasnąć. Sprawdzam na zegarku, która godzina. Było wpół do czwartej. Nadal nie mogłem zasnąć, więc się temu poddałem i wstałem. Wypiłem szklankę wody i zjadłem kromkę chleba posmarowanego margaryną. No i... teraz pisze na blogu. To tyle na temat okropnej bezsenności.

W moich snach latam. W moich snach jesteś mój.
Cytata z piosenki Miki Urbaniak - In My Dreams
(Tłumaczenie: Paweł)

Dziś opowiem wam o śnie, który mi się przyśnił dość dawno, jeszcze przed powstaniem mojego dziennika. No to zaczynam:

Wychodziłem ze szkoły. Obok mnie byli Patryk i jego, o rok, starszy brat, Sebastian. Wsiedliśmy do autobusu. Autobus ten miał nas zawieść do domu jednak jechał on przez... Warszawę. Później się okazało, że jedziemy przez Chełmno nad Nerem. I wtedy, autobus zniknął. Byłem tylko ja w piżamie niosący wiadro, w którym była jakaś niebieska maź. Plus był taki, że autobus zniknął na  znanych mi terenach, a minus był taki, że musiałem iść boso po kamieniach. Nie wiedziałem, co zrobić z tymi glutami. Na szczęście byłem obok podwórka Gajdy i... wylałem te gluty na jego podwórko. Nagle znalazłem się przed ruchliwą ulicą. Po drugiej stronie jest mój dom. Zaczynam przez nią przechodzić i wtedy zaczynam lewitować, zamykam oczy, a następnie trafia mnie piorun. Potem zaczynam opadać i idę sobie spokojnie do domu. Wtedy zapadła ciemność i usłyszałem czyiś głos krzyczący: Paweł, wstawaj, czas do szkoły! :D. To koniec snu. Myślę, że teraz macie skrzywione miny, ale co poradzić.

To koniec posta. Narty, Pawelion

3 lip 2012

Człowiek "monotonny" i malowanie liczbami

Witam was ponownie. Jestem trochę śpiący, więc się pospieszę z pisaniem. Kolejna rzecz, którą miałem omówić to monotonia. Jednak nie wiecie o co chodzi. Oto wszystko co się stało:
Dzień wczorajszy, godzina czternasta. Szukam w plecaku rozpiski książek do kupienia na następny rok. Nie znalazłem. Postanowiłem pogrzebać w reszcie książek. Też nie znalazłem. Wtedy mnie olśniło. Poszedłem sprawdzić, czy nie ma tej rozpiski w podręczniku od języka polskiego i ją znalazłem. Kiedy wszedłem do mojego pokoju wszystkie książki były na podłodze, więc je schowałem. I tu jest najważniejsza część. Z powodu przyzwyczajenia do monotonnego wkładania książek do plecak, wyjmowania ich itp., zacząłem myśleć, że pakuję się do szkoły, chociaż są wakacje. To monotonia może zrobić z człowiekiem.
Kolejny temat o którym mowa to malowanie liczbami. Nie chodzi mi o malowanie liczbami w sensie piszesz liczby i wychodzi Ci coś w guście tego co jest pod spodem. Nie, to co innego.

9999999999999999999                        999999999999999999

9999999                                                9999999
9999999                                                9999999
9999999                                                9999999


                                         777777777
                                         777777777
                                         777777777

333
   333333333333333333333333333333333333333333

Chodzi o co innego. To taka zabawa wymagająca myślenia, czyli rozrywka umysłowa (prędzej przegrzejesz mózg, niż się rozerwiesz). Jest se plansza i musisz zamalować jakieś tam kratki, żeby powstał rysunek, ale musisz wiedzieć gdzie to postawić. Ja na jednym "rysunku" tkwiłem godzinę. Także, jak już mówiłem wcześniej, na malowaniu liczbami przegrzejesz mózg, nim się rozerwiesz (nie dotyczy łatwych "rysunków").

Więcej za chwilę lub popołudniu. Pávelyön (już chce mi się tak bardzo spać, że się tablicą znaków bawię).

Urodziny

Witam. Mam dzisiaj urodziny. Nie musicie mi śpiewać "Sto Lat", a ni nie dawać prezentów. Sprawy do objaśnienia dziś to:
 - zeszłoroczne urodziny;
 - monotonia;
 - malowanie liczbami;
 - tajemnice astronomii według Pawła;
 - inne cuda wianki.
Także zacznijmy. Pierwsza będzie sprawa zeszłorocznych urodzin. Jest se kilka dni przed urodzinami. Ja sobie zażyczyłem, żeby na tych urodzinkach była piñata (to taka papierowa kukła, w której są cukierki; celem zabawy jest obijanie kukły kijem, dopóki z niej nie wylecą cukierki). Spróbowałem zrobić własną, ale... wyszło mi bardziej gniazdo niż piñata.
Dzień przed urodzinami. Wpadłem na genialny pomysł. Pomyślałem, żeby włożyć cukierki do... balonów. Tak, zgadza się, do balonów. Pewnie niektórzy się teraz pytają: jak? Proste. Wepchnąłem cukierka przez ten otwór, przez co wleciał do balonu. Potem wystarczy tylko nadmuchać balon, a jak pęknie, to wyskoczy cukierek.
3 lipca 2011 roku, czyli moje urodziny. Czekam, czekam, czekam, i nikt nie przychodzi, a pozapraszałem paru kumpli. Na szczęście cukierki się nie zmarnowały, bo było nadmuchanych tylko 5 takich balonów z cuksami :D. Żeby mi to wynagrodzić, tata zawiózł mnie do McDonald's :). Na szczęście znajduje się zaledwie 4 kilometry od mojego domu :D. I tak się skończyły moje zeszłoroczne urodziny.
Piątek, 29 czerwca 2012 roku, moje imieniny, a zarazem zakończenie roku szkolnego. Koledzy z klasy mi złożyli życzenia. Czy ten dzień był udany? Oczywiście, że tak! Dostałem świadectwo z czerwonym paskiem i nagrodę w postaci książki o genach i DNA! To były najlepsze imieniny w życiu :D.

Więcej za chwilę, Paweł.